„cześć, 29 czerwca wydaję swój nowy album `wait for me`.
nagrałem go w moim studio na lower east side (chociaż ‘studio’ to zbyt górnolotne słowo na trochę sprzętu rozstawionego w sypialni). w przeszłości pracowałem już w dużych i mniejszych studiach, ale tym razem chciałem nagrać wszystko sam, w domu.
zaprosiłem kilku przyjaciół, by zaśpiewali na płycie. to wspaniali wokaliści, ale jeśli nie mieszkasz w dzielnicy fort greene albo washington heights, to możesz ich nie znać. nie są specjalnie sławni (praca z przyjaciółmi niemal zawsze jest fajniejsza od pracy z gwiazdami).
zacząłem pracę nad tym albumem blisko rok temu, a impulsem twórczym była dla mnie przemowa davida lyncha podczas rozdania brytyjskich nagród bafta.
david mówił o kreatywności. w skrócie, opowiadał o tym, że sama kreatywność jest ważniejsza od nacisków rynkowych. wydaje się, że zbyt często dzieła artystów, muzyków i pisarzy oceniane są pod względem atrakcyjności komercyjnej, potencjału rynkowego i pieniędzy, które mogą przynieść.
nagrywając tę płytę chciałem skoncentrować się na tym, by stworzyć coś, co kocham, nie oglądając się na to, jaką pozycję album zdobędzie na rynku. powstał spokojniejszy, bardziej melodyjny, melancholijny i osobisty album od wielu moich poprzednich nagrań.
płyta jest przy tym w całości domową produkcją: nagrałem ją w domu z przyjaciółmi, a oprawę graficzną narysowałem markerem na zwykłym papierze.
zmiksowałem nagranie z moim przyjacielem kenem thomasem. to niesamowity producent; pracował ze wszystkimi od sigur ros przez throbbing gristle po m83. współpraca przebiegała w bardzo miłej atmosferze, bo ken jest twórczym człowiekiem otwartym na wszelkie pomysły (na przykład nagrywanie starego, zepsutego bakelitowego radia przepuszczonego przez stare popsute efekty, żeby zobaczyć, co z tego wyniknie. rezultat pojawił się na płycie w postaci 45-sekundowego utworu `stock radio`). jako dwaj maniacy starych technologii zmiksowaliśmy cały materiał wykorzystując wyłącznie analogowy sprzęt w prawdziwym stereo. podobnie miksowano nagrania w późnych latach 60. (niektóre piosenki z płyty brzmią w słuchawkach niesamowicie, choć może nie wypada mi się przechwalać…).
ok, to by było na tyle.
aha, jeszcze jedna sprawa. ciężko pracowałem nad nagraniem i zaaranżowaniem płyty tak, aby tworzyła spójną całość. rozumiem w pełni, że większość ludzi słucha pojedynczych piosenek, ale proszę, byście przynajmniej raz wysłuchali albumu od początku do końca..
dzięki,
moby”
Premiera „Wait For Me” 29 czerwca