fot. mat. pras.
Luna poinformowała niedawno, że przenosi się do Londynu, by tworzyć tam nową muzykę. – Mam tam dużo większy spokój tworzenia i jakoś to miejsce bardzo mnie inspiruje. I czuję, że moja kreatywność jest tam naprawdę nieograniczona. Na ten moment czuję, że ten Londyn mnie wzywa, żeby trochę tam pobyć i stworzyć kolejny materiał i móc tam się chwilowo rozwijać kreatywnie – mówiła niedawno o powodach zamienienia Warszawy na Londyn artystka.
Od początku kariery Luny pojawiają się komentarze, sugerujące, że artystka pojawiła się na scenie dzięki wsparciu finansowemu rodziców. Luna jest córką Pawła Wielgomasa, prezesa produkującej przetwory spożywcze firmy Dawtona. W cytowanej przez Plejadę rozmowie dla agencji Newseria Lifestyle artystka nie ukrywa, że pozycja rodziców jest dla niej problemem.
SPRAWDŹ TAKŻE: Oto dziesięć najbardziej dochodowych tras koncertowych 2024 roku
– Myślę, że status materialny moich rodziców przeszkadza w mojej karierze, wcale nie traktuję tego jako coś, co mi pomogło. Ludzie wysnuwają jakieś teorie, że rzekomo moi rodzice pomogli mi osiągnąć sukces, a ja na przykład na swojej skórze widzę to na odwrót. W momencie, kiedy wszyscy zaczęli się interesować moim życiem, moją rodziną i szukali na ten temat różnych informacji, to mi to utrudniło wiele rzeczy – przyznała Luna.
Wokalistka nie ukrywa, że życie z łatką „córki milionera” negatywnie wpływa na jej samoocenę.
– Przede wszystkim bardzo weszło mi to na poczucie wartości, bo przestałam myśleć o sobie jako o niezależnej artystce, tylko weszłam w głupie schematy, że ja jestem czyjąś córką. A przecież to w ogóle nie ma znaczenia, czyją jestem córką, siostrą i tak dalej, bo ja jestem osobnym bytem, niezależną jednostką, sama o sobie stanowię, zajmuję się zupełnie czymś innym niż moi rodzice i tak naprawdę tworzę od wielu lat – skomentowała artystka.