Lokal Zbigniewa Hołdysa na skraju bankructwa przez koronawirusa. Artysta atakuje premiera

"To mistrz kitu i marketingu, który swego czasu wciskał ludziom kredyty we frankach szwajcarskich".


2020.04.29

opublikował:

Lokal Zbigniewa Hołdysa na skraju bankructwa przez koronawirusa. Artysta atakuje premiera

Jeśli odwiedzaliście warszawski lokal Miejsce Chwila, wkrótce być może będziecie musieli na zawsze się z nim pożegnać. Zbigniew Hołdys przyznaje, że póki co utrzymuje niedziałające od ponad miesiąca miejsce ze swoich oszczędności, ale te kiedyś się skończą.

Sięgam do swoich oszczędności, by nie stracić dorobku dziesięć lat życia. Każda skarbonka ma jednak dno. Jeśli nic się nie poprawi, zanim do niego dotrzemy, wszystko obróci się w pył. Ale walczymy. Robimy wszystko, by te siedem osób, które z nami pracują, nie zostały na lodzie. Są z nami od lat, na umowach o pracę, i nie wyobrażam sobie, by było inaczej. Mam im powiedzieć, by szukały innej roboty? – komentuje w wywiadzie dla NaTemat.pl artysta.

Teoretycznie Zbigniew Hołdys mógłby skorzystać z pomocy państwa i tzw. tarczy antykryzysowej. Niestety, muzyk nie spełnia warunków pozwalających mu na otrzymanie wsparcia.

Złożyliśmy wszystkie możliwe wnioski, również na udzielenie kredytu w kwocie pięciu tysięcy złotych Na razie niestety nie dostaliśmy ani grosza. Okazało się, że nie łapiemy się na tarczę. Lokal jest częścią mojej firmy, ale ja sam, zupełnie niezależnie, jako artysta, na początku marca wystawiłem fakturę za coś zupełnie innego. I w ten sposób wyszło na to, że firma, w tym knajpa, która była zamknięta od początku miesiąca, miała za duży przychód, by przysługiwała jej tarcza. Choć nie zarobiła ani centa. Swoją drogą kryterium przychodowe samo w sobie jest skandaliczne. Pomoc powinna być uzależniona od zysku, a nie od tego, jakimi pieniędzmi się obraca. W początkujących firmach lub w gorszych miesiącach, wkłada się w biznes więcej, niż się z niego wyjmuje. Ale z jakiegoś powodu rządzący uznali, że jak ktoś włożył 17 tysięcy, a wyciągnął 10 tysięcy, to kryzys go nie dotknął – mówi Hołdys.

W rozmowie Anną Dryjańską artysta krytykuje Mateusza Morawieckiego, nazywają go „mistrzem kitu i marketingu, który swego czasu wciskał ludziom kredyty we frankach szwajcarskich”. Hołdys źle wypowiada się jednak nie tylko o polskim rządzie, ale o całej scenie politycznej, nie tylko w Polsce.

Mam pretensje do rządzących, że zamiast ratować ludzi, paraliżują kraj politycznym klinczem. Są jak boa dusiciel. Proponują sasinadę wyborczą w takiej chwili! Obłęd. Jestem zły na polityków z całego świata, że nie przewidzieli tego zagrożenia. A przecież od tego są: od przewidywania i przygotowywania kraju na najczarniejsze scenariusze. Kto ma się tym zajmować: ja – gitarzysta? Pani – dziennikarka? Przecież to oni mają władzę, wywiady, pieniądze i ekspertów. Na liście potencjalnych zagrożeń jest znacznie więcej pozycji, niż epidemia. A ci zajmują się tylko sobą – ocenia.

Polecane