– Miałem wtedy osiem lat. Pamiętam, jak schodziłem po schodach i zobaczyłem „Imagine” w telewizji”. Był to obrazek, który na zawsze pozostał mi w pamięci – zdradził Gallagher.
– Przede wszystkim lubię głos Lennona. Nie obchodzi mnie to, czy był zaangażowany w działania pokojowe, jak układały się jego stosunki z Yoko, jak wielkiego miał fiuta, czy miał jedno jajo, czy trzy. Po prostu lubię jego głos. Porusza mnie. W zależności od dnia sprawia, że jestem szczęśliwy, smutny, zły…