fot. Fame MMA
Dzisiejsza gala Fame MMA to walki z udziałem dwóch raperów. W pierwszym starciu Koro musiał uznać wyższość faworyzowanego Amadeusza Ferrariego. Warto podkreślić, że przed walką zmieniano zarówno formułę, jak i limit wagowy, przez co ostatecznie panowie zmierzyli się w stójce, co sprawiło, że Koro nie mógł skorzystać z części swoich atutów.
Pierwsza runda toczyła się pod całkowite dyktando Amadeusza. Koro przez trzy minuty skupiał się jedynie na unikaniu ciosów, a mimo to rywal dwukrotnie posłał go na deski. W drugim starciu obserwowaliśmy dwa kolejne knockdowny, tym samym Koro wiedział już, że jego jedyną szansą na wygraną jest znokautowanie przeciwnika, bowiem w przypadku decyzji Amadi będzie jednoznacznym zwycięzcą.
W ostatniej rundzie Koro próbował podjąć wyzwanie, ale bezskutecznie. Raper miał 7 cm przewagi zasięgu, ale nie był w stanie dojść na tyle blisko rywala, by móc wykorzystać ten atut. Koro tym razem aż czterokrotnie znalazł się na deskach. Wprawdzie raper dotrwał do końca, ale został zdemolowany przez rywala. Wygrana Amadeusza nie była zagrożona nawet przez moment, choć należy oddać artyście szacunek, że podniósł się aż osiem razy.