W piątek do sklepów trafił nowy album Margaret zatytułowany „Maggie Vision”. Artystka zaskoczyła fanów zmianą kierunku, stawiając na klimaty urban i rap, co widać choćby po doborze gości – na płycie obok rapującej Natalii Szroeder pojawili się m.in. Kara, Kizo, Young Igi, Kukon i Otsochodzi. Artystka podkreśla, że „Maggie Vision” jest płytą nagraną całkowicie na jej zasadach i odzwierciedla to, kim faktycznie jest Margaret.
Margaret była gościem Karola Paciora w najnowszym odcinku jego podcastu. Podczas rozmowy artystka zdradziła, że pierwszym raperem, którym się inspirowała był Łona. Karol dopytywał Margaret czy najbardziej jara się w kawałkach hip-hopowych. Piosenkarka stwierdziła, że dla niej, w rapowym numerze najważniejszy jest refren, bo jest streszczeniem całego numeru:
– Nawet jak zwrotka nie jest jakaś super to czekam na refren – przyznała Maggie.
SPRAWDŹ TAKŻE: Z gwiazdy pop do hip-hopu. O przemianę Margaret zapytaliśmy Cleo i Zui
Prowadzący zapytał też Margaret o polskich raperów, których obecnie słucha:
– Otschodzi, Taco, Quebo też słucham – ta ostatnia płyta mi się bardzo podoba. Ale lubię też coś wykopać spod ziemi – często są to jacyś tacy podziemni artyści. Nawet na tej płycie jest Urboishawty – Mikołaj – on jeszcze nie jest znany szerszej publiczności. On ma taki kalifornijski sznyt. Współpracujemy. On jest u mnie na płycie, ale nagrywa też swoją i my to wydamy w naszej wytworni. Lubię poszukiwać nowych soundów i nowych ludzi.
Margaret o swojej przemianie: „Znudziło mnie ściemnianie”
W przeprowadzonej dla Gazety Wyborczej rozmowie z Jarkiem Szubrychtem Maggie zapytana o to, jak odkryła w sobie raperkę, mówi:
– Zawsze byłam z tych dziewczyn, które bardziej lubiły rytm od wyciągania trzykreślnego C. Dużo słuchałam jazzu, który jest rytmicznie pokićkany, ale też wymagający. Za nim przyszedł soul i r’n’b, a za nimi rap. Dosyć późno, bo nie podobał mi się w nim brak melodii. Ale kiedy hip-hop otworzył się na melodię, totalnie mi to siadło.
Margaret odnosi się także do osiedlowych korzeni rapu, zauważając, że to mit i nie ma co się nim przejmować.
– Hip-hop nie jest dla mnie, bo jestem blondynką i nie wychowałam się na ulicy? Całe szczęście. Wszystkim życzę jak najlepszego dzieciństwa. Nie trzeba być z bloku i jeszcze na każdym kroku to podkreślać, żeby zajmować się hip-hopem. Mata jest dzieciakiem z dobrego domu, ma rodziców na stanowiskach i potrafi robić rap. Ja też go robię, na swoich zasadach – komentuje.
Margaret chciała też zerwać z wizerunkiem gwiazdy pop, który narzucał jej sporo ograniczeń
– Właśnie z tego popowego świata dostałam po premierze „Antipopu” dużo uśmiechów i sygnałów, że to jest spoko. Ja nie chcę palić mostów. Mnie po prostu znudziło ściemnianie. Cenię nazywanie rzeczy po imieniu, ale to nie znaczy, że się wywyższam. Po prostu pozdzierałam z siebie różne maski – deklaruje Maggie.
Wyświetl ten post na Instagramie.