KęKę: „Ani przez chwilę nie czuję się lepszy czy ważniejszy”. Kotzi odpowiada

Share Tweet Dzisiejszy wpis KęKę to kolejna odsłona konfliktu wewnątrz


2016.08.09

opublikował:

KęKę: „Ani przez chwilę nie czuję się lepszy czy ważniejszy”. Kotzi odpowiada

Foto: O. Zytkowski

Dzisiejszy wpis KęKę to kolejna odsłona konfliktu wewnątrz radomskiej sceny hip-hopowej. Zaczęło się od wersów z płyty TPS’a „Szczery aż do bólu”: „Poczuł parę groszy, zapomniał o koledze/ I na płycie się szczyci, że bez gości, no nie wierzę”. Jak się okazało, wspomnianym kolegą jest Kotzi, który już zapowiedział swoje „oświadczenie” w sprawie konfliktu z KęKę.

Autor serii „Rzeczy” uprzedził jednak Kotziego i zamieścił długi, emocjonalny wpis na swoim Facebooku, gdzie opowiada o kulisach współpracy z Kotzim i TPS’em. Poruszony jest też wątek alkoholizmu rapera. Poniżej całość (pisownia oryginalna):

„Trochę to słabe.

Wrzucać zdjęcie plakatu z imprezy [chodzi o ten plakat, który pojawił się na Facebooku Bokoty, grupy, w której skład wchodzi Kotzi – red.]. Pisać jakieś wymyślone historię o policji. Przeinaczać. Robić ze mnie Bóg wie kogo. Wymyślać i przekręcać fakty.

Swoją drogą na tej imprezie „Przesłuchaniu”. Bokoty w składzie Boro i Kotzi byli przecież ze mną.Jak na paru innych koncertach na które wziąłem chłopaków ze sobą.

Z Kotzim , pod koniec grania z moją pierwszą płytą wspólnie ustaliliśmy że Paweł skupia się na Bokotach i swoich osobistych rzeczach. Nie było żadnych kłótni czy niedomówień. Nie rozumiem całej tej sytuacji. Nie wiem skąd wynika i skąd tyle jadu. Każdy miał do mnie numer telefonu.

Wojtek jakoś koło wakacji 2014 roku zadzwonił do mnie czy nie zagrałbym koncertu tam gdzie jest. Odpowiedziałem, że nie ma problemu, miał jednak dowiedzieć się jak to trzeba załatwić od strony formalnej i dać znać. Nie dał. 
W kwietniu 2015 roku Wojtkowi zaproponowałem pomoc w koncertach po wydaniu jego płyty. Rzuciłem też pomysł wspólnego kawałka. Miał się odezwać i „jakby co skorzystać”. Nie skorzystał.

Co do „odbicia z towarzystwa”. Jestem w Radomiu 4 dni w tyg. Reszta w trasie. W ciagu tych 4 dni, muszę znależć czas na: terapię, mityngi, dwóch synów, rap, plus to wszystko co kazdy z nas musi robić w tzw „normalnym zyciu”. Doba jest krótka, a życie jest jedno. Dochodzi do tego coś czego praktycznie nikt nie rozumie,a przed czym mnie ostrzegali znajomi którzy tez trzeźwieją. Mianowicie całkowite niezrozumienie czym jest choroba alkoholowa.

Ja nie mogę iśc na piwko. Nawet jakby piwko pili koledzy nie ja. Omijam wszelkie miejsca które dla mojej abstynencji są zagrożeniem. Rozmowa z kimś pijanym sprawia, że albo chodzę później jak zakręcony przez jakiś czas, albo zaczyna mi sie coś śnić, albo staje się nieznośny dla najbliższych.To samo tyczy się innych używek. Nawet kurwa głupiego TotoLottka nie mogę wysłać, choć nie jestem hazardzistą, ale to też wyzwalacz.
Nie przebywam w takich miejscach jeśli to nie jest koniecznie, ani w takich towarzystwach. I to jest po 1,5 roku niepicia! Wcześniej było jeszcze gorzej. Niektórzy trzeźwiejący alkoholicy podchodzą do tego inaczej, ja do trzeźwienia podchodzę jak kiedyś do picia. „Albo grubo albo wcale”

Zawsze jednak z chęcią skoczyłbym na kawę czy zwyczajnie pogadać, jeśli czas na to pozwoli. Część z moich znajomych to zrozumiała, część niestety nie.
Ani przez chwile nie czuję się lepszy czy ważniejszy. Ciężko pracuję na to co mam. I nie mówie nawet o samym rapie, choć jest to duża część mojego życia. Mówię o relacjach z bliskimi, o poprawie siebie samego, byciu rzetelnym, konkretnym, oddanym rodzinie i obowiązkom.
Trochę popadłem w pracoholizm i przez to inne sfery życia zeszły na dalszy plan, ale nigdy nie było to wymierzone w kogokolwiek.A jeżeli juz ktoś na tym cierpi to w pierwszej kolejności moja najbliższa rodzina, dla której też nie mam czasu.
Jak komuś zależy na kolegowaniu się ze mną to wystarczyło zadzwonić.

Teraz tak jeszcze słowo moich ogólnych przemyśleń do samego siebie. Każdy kto mnie słucha od jakiegoś czasu, widzi jak zmieniłem się ja i moja twórczość. Dla jednych to postęp i rozwój, dla drugich to jakieś odbicie od czegoś. Może ja osobiście nie jestem w stanie spojrzeć na siebie z boku i tego ocenić. Ale nawet przez chwilę, przez ten cały okres, odkąd „wziąłem się za siebie” nie miałem wątpliwości, że obrałem słuszną drogę, nawet jeśli ktoś ma się ode mnie przez to odwrócić. Postanowiłem całkowicie oddać się rodzinie i jej przyszłości i stoję za tym tak twardo jak tylko potrafię.Nie będę wdawał się w żadne chamskie pyskówki, ani docinki. Jestem ojcem nastoletniego chłopaka i to co i jak robię ma duże znaczenie. Późno to zrozumiałem, ale lepiej późno niż wcale.

Szkoda, że to tak wszystko się w brzydki sposób kończy. Tyle w temacie. Nie mam zamiaru ani w to brnąć, ani dać się wmanewrować w żadną niepotrzebną historię”.

EDIT: Chwilę po Kę swój komentarz zamieścił też Kotzi:„1. Nagrywam od 1999 roku. Na przestrzeni 17 lat brałem udział w różnych projektach. Więcej znajdziecie w moim „długim opisie” i „biogramie” na tymże fp. Nagrywałem z różnymi twarzami, bo zawsze uważałem, że to pozytywnie doświadcza i rozwija.

2. Ogólnie wierzę w ludzi i zawsze starałem się być neutralny, ale moja wiara w ludzi wiele razy była poddawana ciężkiej próbie i dziś jest bardzo mocno osłabiona. Życie. Za bycie neutralnym prędzej czy później się obrywa. A jak mawia klasyk: przecież HH miał łączyć.

3. Z Kękim grałem koncerty w 2014 roku w całej Polsce jako jego hypeman. Trochę zwiedziłem, coś zarobiłem, poznałem ludzi, a oni mnie. Za to jestem wdzięczny. Byłbym hipokrytą gdybym tego nie przyznał.

4. Po trasie promującej „Takie rzeczy”, na początku 2015 roku ustaliliśmy przez telefon, że nasze koncertowe drogi się rozchodzą. Każdy robi swoje.

I tyle było wspólnych ustaleń.

5. Ja pierwszy miałem płytę bez gości ‪#‎Rapdom‬, a kawałków w kooperacjach nie zliczę.

6. Glamrap już „wie” i idzie to w świat, że prawdopodobnie chciałem od Ciebie ściągać haracz. Tak było KęKę Radom?? Widziałem, że napisałeś, że nie chcesz w to brnąć, ale powiedz.

7. BTW Pisanie w ogóle o takich rzeczach na fb (haracze czy niewiadoma branża), a nie wyjaśnienie sobie pewnych spraw na żywo twarzą w twarz jest dla mnie osobiście w ogóle niepojęte i nie do przyjęcia.

8. Fizyk KoKę/Boa’s ujrzy światło dzienne. Tłoczy się. Generalnie jestem za tym, żeby robić dla kolekcjonerów wersje fizyczne płyt, w których brałem udział, a nie wyszły. Jednak na dzień dzisiejszy jako Boa’s nasze drogi się rozeszły (w sumie tak naprawdę to już kiedyś) także nowych węży nie będzie.

9. Ja nie mam żadnego problemu z tym, że ktoś odnosi sukces. Najdalej mi do zazdrości i zawiści. Nadal robię i będę robił swoje. Promuję i będę promował Radom od zawsze na zawsze. Nie widzę tego inaczej. Jestem wytrwały i reprezentuję radomską kulturę HH chyba najdłużej z tych co przy niej trwają. Zależy mi na dobrym imieniu mojej Rodziny, swoim i miasta Radom. Kto mnie zna ten wie, że jestem dobrym człowiekiem. A to czy ludzie będą chcieli mnie słuchać i oglądać, czy nie to już osobna kwestia.

10. Każdy jest kowalem własnego losu. Jeśli ktoś odniesie sukces i do tego według siebie ma czyste sumienie z tym czy zrobił wszystko co mógł, by w jakikolwiek sposób promować kolegów i w każdej „okołorapowej” sytuacji zachował się jak trzeba to dobrze. Jeśli nie, to pewnie to sumienie go gryzie. Moim zdaniem wiele zależy od tego czy ktoś w ogóle chce (i jak długo) dzielić się sukcesem w jakikolwiek sposób. I tak ostatecznie zrobi jak sam zechce. Każdy może mieć swoje zdanie na ten temat”.

Polecane