Kali: „TACONAFIDE jest w dużym stopniu produktem”

Raper przyznaje, że nie chciałby sukcesu na miarę wspólnego projektu Taco Hemingwaya i Quebonafide.


2018.07.31

opublikował:

Kali: „TACONAFIDE jest w dużym stopniu produktem”

foto: kadr z wideo

Kali deklarował niedawno przed naszą kamerą, że gdyby zaproponowano mu dogranie się do płyty TACONAFIDE, nie zrobiłby tego. Teraz w rozmowie z Mateuszem Natalim z Popkillera artysta zapytany o to, czy zazdrości Taco Hemingwaya i Quebonafide skali sukcesu i czy decydując się dziś na nagranie kolejnej płyty z Paluchem, duet miałby szansę zajść tak wysoko, Kali odpowiada:

Ja i Paluch mamy zgoła inne podejście do rapu. Nie obrażając nikogo, TACONAFIDE jest w dużym stopniu produktem, a ja nigdy nie chciałbym do takiego etapu dojść. Ktoś powie: „A Ganja Mafia”? W pewnym sensie to był też produkt, ale myślę, że nie na tyle z premedytacją stworzony, jak zrobiła to stajnia Quebo i Taco.

Raper podkreśla, że zarówno on jak i Paluch, prowadzą swoje sprawy samodzielnie, natomiast za TACONAFIDE stał sztab ludzi. – Mieli mocny biznesplan, jak to zrobić. Obaj mają świetne zaplecze, bo i Quebo ma wspólnika Dawida (Szynola, niegdyś Step Records – przyp. red.), który jest megamózgiem i Taco – Tytus. Ich suces można zawdzięczać ludziom, którzy stoją za nimi – ocenia.

My z Paluchem nie jesteśmy tacy. Nasz rap jest bardziej pospolity i taki bardziej przystępny dla takiego stricte słuchacza rapu. A TACONAFIDE przebiło się ponad granicę rapu. Ja dobiłem do tej linii, przy okazji Ganja Mafii może ciut ją przekroczyliśmy. I ja tej linii nie chcę przekraczać. Ja bym takiego sukcesu nie chciał. Dla mnie to miejsce, gdzie jestem dzisiaj, jest optymalnym – przyznaje.

O zaletach swojego obecnego statusu Kali mówi: – Mogę mieć prywatność, a nie tak jak było przy okazji „Sentymentalnie” czy płyt Ganja Mafii, gdzie było to już dla mnie uciążliwe. Wszyscy chcą zdjęcia, wszyscy chcą autograf – dla mnie to jest męczące.

 

 

Kali: „Nasza scena się odchamia”

Kali nie należy do entuzjastów newschoolu, ale docenia go za wpływ na rynkową pozycję rapu. W rozmowie z Mateuszem artysta przyznaje, że boom na nowoczesne brzmienia przyczynił się nie tylko do uczynienia rapu najpopularniejszym gatunkiem muzyki w Polsce, ale także do poprawy jego wizerunku.

Myślę, że obecnie mamy któryś boom na rap, bo wszyscy kręcą większe wyświetlenia. Był taki okres stagnacji, myślę, że dwa lata temu, że wszystkie produkcje na YouTube szły gorzej, ale myślę, że newschool tak porwał młodzież, że to jest pierwszy newschoolowy boom na rap, jaki mamy teraz. On się już przedarł do mentalności ludzi, słuchacz jest wychowany na rapie. To będzie tylko rosło. Będzie przybywać słuchaczy, będą kolejne pokolenia i to jest spoko. Myślę, że to jest dobre, że tak się dzieje – ocenia Kali.

Artysta podkreśla także, że tym razem za wzrostem popularności idzie realna poprawa znaczenia rapu i poprawy stylu, w jakim rap przenika do mainstreamu. – Było kilka ch***wych boomów. Nagle rap szedł w reklamach Kubusia i to był taki wiejski boom. Nie ci co trzeba sięgali po rap jako dźwignię promocyjną i robiły się z tego ch***we rzeczy – przyznaje Kali.

Myślę, że nasza scena się odchamia. Z takich polskich Sebów, którymi kiedyś byliśmy… rap kiedyś taki był, wielu o tym nie pamięta, ale to była też ciężka wiocha. Polski rap przeszedł ogromną drogą i wielką przemianę. Jakby dzisiejsza młodzież widziała, jak to wyglądało kiedyś, to to jest jakaś parodia – wspomina Kali.

Polecane