Gwiazda pop przełomu wieków dotknięta problemem bezdomności. Wokalistka ma dwójkę dzieci

"Ludzie myślą, że wszyscy musimy być milionerami, ale niestety to nieprawda".


2023.05.26

opublikował:

Gwiazda pop przełomu wieków dotknięta problemem bezdomności. Wokalistka ma dwójkę dzieci

fot. mat. pras.

Choć grupa S Club 7 nadal ma na świecie fanów, o czym świadczą choćby 2 mln słuchaczy miesięcznie na Spotify, to największe triumfy grupy przypadły na przełom wieków. Zespół był uwielbiany w Anglii, sprzedał ponad 10 mln płyt i grał koncerty w największych halach na Wyspach. Teoretycznie więc jego członkowie powinni przez kilka lat zarobić na resztę życia. Niestety, okazuje się, że niekoniecznie tak jest.

Zespół zawiesił działalność w 2003 r. W połowie poprzedniej dekady grupa ponownie spotkała się, by ruszyć w trasę koncertową. Kolejna reaktywacja miała miejsce na początku tego roku. Niestety, w kwietniu zmarł jeden z członków zespołu Paul Cattermole. Hannah Spearritt ogłosiła wówczas, że wycofuje się z projektu, a grupa zmieniła nazwę na S Club. Hannah w przeszłości była związana z Cattermolem i wyznała, że nie jest w stanie wykonywać na scenie ich wspólnych piosenek bez Paula.

W jednym z udzielonych niedawno wywiadów Spearritt poinformowała. że przez pewien czas nie miała dachu nad głową. – Właściciel mieszkania, które wynajmowaliśmy, bardzo potrzebował pieniędzy. Dał nam dwa miesiące na wyprowadzenie się, ale okazało się, że nieruchomość sprzedała się niemal natychmiast i finalnie dostaliśmy dwa dni, żeby się wynieść – wspomina.

Sperritt i jej partner, trener personalny Adam Thomas niedługo przed tymi wydarzeniami zainwestowali sporo pieniędzy w otwarcie własnej kawiarni. Okazało się, że obiekt potrzebuje dodatkowych prac remontowych, co zrujnowało ich budżet. Kiedy więc musieli „na szybko” znaleźć nowe lokum, właściciel mieszkania, które chcieli wynająć na krótki okres, zażądał od nich zapłacenie z góry 6 tys. funtów, co było ponad możliwości finansowe pary.

Przez pewien czas Hannah, Adam i ich dzieci mieszkali w biurze ich przyjaciela. – Traktowaliśmy je jako nasz salon. Mogliśmy tam pracować, a dzieci miały gdzie się bawić. Dzieci miały tam łóżka, mieliśmy kredki, nawet ściankę do wspinaczki. Dla nich to było zabawne – wyjaśnia. – Czy stresowaliśmy się? Bardzo, ale poradziliśmy sobie z tym. Jak to mówią: co cię nie zabije, to cię wzmocni – podsumowuje artystka.

Polecane