fot. P. Tarasewicz
Nominacje do Fryderyków za każdym razem budzą sporo kontrowersji. Najgłośniej komentuje je jednak branża hip-hopowa, całkiem słusznie twierdząc, że nominacje są przyznawane często w sposób przypadkowy. Dzieje statuetki w marcu ubiegłego roku opisywał Dawid Bartkowski w swoim tekście „Hip-hopowe Fryderyki w oparach absurdu”. Czy tegoroczne nominacje są kolejnym rozdziałem tej historii?
O nagrodę dla najlepszej rapowej płyty 2018 walczą O.S.T.R., Abradab, Taconafide, Taco Hemingway oraz PRO8L3M. Czy to reprezentatywne grono? Najwięcej kontrowersji w tym gronie budzi Abradab. „048” śląskiego weterana nie porywa muzycznie, poza tym album nie odbił się na scenie szerokim echem. Wujek Samo Zło twierdzi w CGM Rap Podcaście, że nominacja dla Daba to po pierwsze ukłon w stronę całej jego kariery, a przy okazji także podkreślenie, że Fryderyki przenoszą się w tym roku do Katowic.
Branża krytykuje, ale nie ignoruje Fryderyków
WSZ, Numer Raz, Marcin Flint i Proceente nie zgadzają się również z nominacją dla Ostrego, którego „W drodze po szczęście” nie jest szczególnie udanym albumem. – Mes powinien być zamiast Ostrego, ewidentnie – komentuje Marcin Flint.
Regulamin Fryderyków jest skonstruowany w taki sposób, że o nagrodę za miniony rok mogą walczyć płyty wydane najpóźniej 30 listopada. Stąd warto podkreślić, że np. „Czerwony dywan” Palucha nie miałby szans na nominację (o ile artysta byłby w ogóle zainteresowany zgłoszeniem krążka), ponieważ ukazał się dopiero w grudniu. Marcin Flint zaznacza, że o ile rapowy Fryderyk budzi w branży kontrowersje, to nie można powiedzieć, że jest przez nią ignorowany. – Swoje płyty zgłaszają przecież Asfalt, SB Maffija czy QueQuality – zauważa. Niestety, Marcin mówi również o patologii związanej z konkretnymi kategoriami. – Wydaje mi się, że większość głosujących nawet nie słucha tych płyt, w związku z tym pytanie, czy w ogóle powinni na nie głosować – stwierdza.