fot. Paweł Moszczyński
W miniony piątek do sklepów trafiła wyczekiwana przez fanów nowa płyta Filipka. „Gambit” pierwotnie miał się ukazać już pod koniec ubiegłego roku, ale z racji na zaangażowanie rapera w przygotowania do walki z Sobotą na Fame MMA, artysta oraz jego wytwórnia zdecydowali się przesunąć premierę, by móc spokojnie dokończyć pracę nad materiałem.
Filipek zdradził w weekend, że w preorderze sprzedano prawie 2000 egzemplarzy albumu. W mediach i wśród fanów pojawiła się sugestia, że nie jest to za dobry wynik, więc raper zdecydował się zabrać w tej sprawie głos.
– Dziękuję za każdy zakupiony egzemplarz. W XXI wieku artyści zarabiają przeważnie na digitalizacji muzyki i koncertach, których od roku nie ma. Fizyki dla większości słuchaczy są już tylko dodatkiem, kupuje je stały fanbejz.
Dla mnie 2K w preorderze to jest serio dużo, przy singla, które siadły raczej słabo, przy braku karty (youtube’owej karty „Na czasie” – przyp. red.).
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, ale nie mam zamiaru walić w ch**a czy bawić się w przekłamywanie rzeczywistości. Więcej niż przy „Bipolarze” i „Następnym do piekła”. Gdy porównuję się z innymi raperami, uwierzcie – nie wypadam słabo. Wręcz jestem w bardzo dobrym położeniu – ocenia Filipek.
Sprawdź także: B.R.O vs B.R.O.. Raper świętuje dekadę na scenie
Najnowszym klipem promującym „Gambit” jest opublikowany na dzień przed sklepową premierą teledysk do „Byłem nikim 2020”. W tekście utworu raper wraca do wydanego w 2019 „Bipolaru”, komentując odbiór tego krążka i opisując swój ówczesny stan emocjonalny. Tytuł jest oczywistym nawiązaniem do nagranego w 2015 roku kawałka o podobnym tytule „Byłem nikim”. Tamten kawałek znalazł się na płycie „Fifi. Rozdział dwudziesty”.