fot. mat. pras.
3 lutego Fabijański i Wac Toja zadebiutują w oktagonie, walcząc ze sobą podczas Fame MMA 17. Dziś panowie spotkali się w programie Face 2 Face na kanale federacji. Prowadzący rozmowę Boxdel próbował „napuścić ich” na siebie, ale obaj zachowali spokój. Więcej negatywnych rzeczy niż o sobie wzajemnie, zawodnicy mówili o innych. I tak np. Sebastian poproszony przez gospodarza o wskazanie najbardziej jego zdaniem odklejonego rapera w Polsce, powiedział, że uważa Żabsona za kogoś takiego.
– W ogóle nie kupuję tego wszystkiego, co się dzieje wokół Żabsona i tego nurtu. Dla mnie to jest jakaś wydmuszka, nie kumam tego. Ale nie znam typa. Słyszałem, że to bardzo w porządku koleś. Ale ta cała otoczka… rozumiem, że rap wszedł w jakiś nurt modowy, że to jest teraz bardzo powiązane, natomiast ja nie kumam tego za bardzo. Ktoś może powiedzieć: „zamknięty łeb”. Ja mam otwarty łeb na treść (Sebastian mówi, że ma „zamknięty łeb na treść”, ale biorąc pod uwagę kontekst wypowiedzi, brzmi to jak przejęzyczenie), ale jakoś nieszczególnie lubię ten rapowy blichtr, który w moim odczuciu jest trochę śmieszny w wykonaniu polskich raperów. Kiedy czarnoskórzy raperzy opływają w luksusy, to jest to adekwatne i ja to kupuję. W Polsce robić taki grunt… dla mnie to jest nieszczere, to jest kreacja, której nie kupuję – stwierdził.
Fabijański zastrzegł jednak, że przytoczona powyżej wypowiedź to jedynie jego zdanie. Artysta posłużył się przykładem zupy szczawiowej, mówiąc, że jeżeli on twierdzi, że jest niesmaczna, to nie oznacza to, że szczawiowa jest złą zupą, a jedynie to, że jemu nie smakuje.