fot. P. Tarasewicz
Już w piątek w Gliwicach odbędzie się gala Fame MMA 17, podczas której na naprzeciwko siebie staną Fabijański i Wac Toja. Dla obu artystów będzie to debiut w oktagonie, więc teoretycznie obaj podchodzą do walki z takimi samymi szansami. Prowadzący dzisiejszą konferencję zapowiadającą galę próbowali podważyć tę tezę, przypominając Sebastianowi, że miał już styczność ze sportami walki. Rapujący aktor odparł jednak, że jego treningi w tej dziedzinie są powiązane jedynie z doskonaleniem warsztatu aktorskiego, więc nie przeceniałby swoich umiejętności w realnej walce.
– Całe życie udaję, że coś umiem. Udaję, że umiem grać na gitarze w filmie „Apokawixa”, udaję, że umiem jeździć konno, grać na fortepianie itd. Tutaj będę udawał, że umiem się bić i wydaje mi się, że wyjdzie mi to megadobrze, zresztą tak jak w każdym filmie. Na tym chyba polega moja droga do tzw. sukcesu – skwitował.
Wojtek Gola próbował zaognić atmosferę między rywalami, przypominając (nie pierwszy już raz w kontekście tej walki), że czeka nas starcie reprezentantów starej i nowej szkoły rapu. Fabijański sam przypomniał, że krytykował auto-tune’a, po czym sam zaczął go używać.
– Jestem totalnym hipokrytą, ale niestety prostolinijnym i szczerym, dlatego na tym tracę. Jakbym był cwany, to pewnych rzeczy bym nie mówił. A ja mówię, wywalam wszystko i później muszę bekać z tego tytułu – stwierdził.
Sebastian doprecyzował także, że nie tyle krytykował auto-tune’a jako narzędzie, co używających go raperów za brak treści w ich kawałkach.
