fot. Daniel Perz
Już jutro ZPAV opublikuje najnowsze zestawienie sprzedaży płyt w Polsce. Po raz pierwszy znajdzie się w nim wydany 21 września album „G.O.A.T.”. Czy Peja otworzy Olis, czy też KęKę obroni ubiegłotygodniowy tron – tego dowiemy się za kilkanaście godzin. Póki co poznański MC wraca na chwilę do swojej poprzedniej, wydanej pod koniec ubiegłego roku płyty „25_godzin”, przyznając, że jego zdaniem album nie zyskał należnej mu uwagi i nie odniósł sukcesu. „25_godzin” na początku lipca pokryło się złotem.
– Uważam, że album „25_godzin” zasłużył na lepszy i jeszcze większy odbiór, który przekładałby się pewnie na większą sprzedaż. Coś się takiego wydarzyło, że sprzedażowo nie usiadło to tak jak bym chciał. Pewnie Young Igi, Young Multi i takie tam pi***enia w Internecie. Beteo. Fani reagowali tak, że co ja teraz robię, „Rychu się kończy, pieniędzy nie ma”. Nie, to nie jest kwestia pieniędzy i szukania nowych odbiorców. To kwestia poszukiwań muzycznych – wyjaśnił w rozmowie z Maciejem Dobkowiczem Peja.
Raper przyznaje, że czuje się od pewnego czasu atakowany przez część słuchaczy rapu, i daje mu to pozytywnego kopa, którego słychać na wydanym dwa tygodnie temu „G.O.A.T.”.
– Wróciło trochę wk***wienia, tej takiej sportowej złości. Trochę czarnych chmur nałapałem wokół mojej osoby. Łatwo się komuś wypowiadać na mój temat, jednej, drugiej czy trzeciej osobie, wyczułem, że jest taka moda na bycie nieprzychylnym Rychowi – zauważa.
