fot. Leszek Zych / Polityka
Nie udało się w 2013, udało się teraz. Dawid Podsiadło opuszczał wczorajszą galę Paszportów Polityki z nagrodą w kategorii Muzyka popularna. Autor „Małomiasteczkowego” pokonał w walce o prestiżowe wyróżnienie Krzysztofa Zalewskiego i Jana Emila Młynarskiego.
Nagrodę wręczyli Bartek Chaciński, szef działu kulturalnego w Polityce oraz Wacław Zimpel, zdobywca Paszportu w 2017 roku. Ogłaszając zwycięzcę Bartek Chaciński przytoczył tezę New York Timesa mówiącą, że „pop is no longer pop”. – To co mieliśmy za muzykę popularną, jest już zupełnie czymś innym. Nie jest takie do końca popularne, nie jest monolityczne. Jest taką ławicą gatunków. To samo co pisze dziś New York Times, my próbujemy przekazać państwu ze sceny od kilku lat – komentował dziennikarz, dodając: – Jeśli oni to piszą, to my musimy uciekać do przodu. I tak się dzieje, bo artyści nominowani w kategorii Muzyka popularna faktycznie są popularni.
Dawida doceniono za odnalezienie punktu, w którym przecina się gust szerokiej publiczności i krytyki. Za pokazanie, że sukces na masową skalę można odnieść bez porzucania indywidualności i niezależności. Wokalista odbierając nagrodę, przyznał, że „wyrównał wąsa” przed wyjściem z domu na wypadek, gdyby miał zostać laureatem Paszportu i przemawiać publicznie. – Mam trochę wewnętrzną niezgodę, że ja po prostu śpiewam piosenki, a każdy z artystów tutaj robi dużo większe rzeczy, ale i tak się cieszę z tego, no trudno – powiedział komentując werdykt i nominacje Dawid. – Jeszcze jest parę rekordów do pobicia – zakończył, wzbudzając aplauz na widowni Teatru Polskiego w Warszawie.
W kategorii Muzyka poważna Paszport odebrał Aleksander Nowak. – Za niezależność twórczą i oryginalne muzyczne spojrzenie na świat. Za „ahat ilī – siostrę bogów”, która przywraca wiarę w przyszłość opery – czytamy w uzasadnieniu werdyktu.