Na bankiecie z Joss Stone

Relacja z wrocławskiego koncertu artystki.


2016.09.12

opublikował:

Na bankiecie z Joss Stone

W obliczu zamknięcia „Eteru” organizatorzy wrocławskiego występu Joss Stone musieli znaleźć nową lokalizację o przybliżonej pojemności. W związku z mizernym wyborem podobnych miejsc w stolicy Dolnego Śląska koncert przeniesiono do mieszczącego się na terenie Stadionu Wrocław Klubu Biznesmena, którego wnętrze – zgodnie z nazwą – zdecydowanie bardziej niż na koncert nadaje się do organizacji bankietu. Stąd uczestnicząc w niedzielnym występie trudno było oprzeć się wrażeniu, że Brytyjka i jej zespół występują na czymś w rodzaju studniówki czy wesela.

Joss pojawiła się na scenie kilka minut przed 21.00. Artystka przywitała się z publicznością poprzedzonym długą introdukcją „Newborn”. Od samego początku uśmiechnięta, chętnie zagadująca fanów wokalistka szybko zjednała sobie publiczność, otrzymując w zamian podpisaną przez fanów flagę, którą Joss owinęła wokół statywu. Akustyczny początek nie zwiastował problemów, ale już przy drugim w zestawie „Big 'Ol Game” zaczęły dokuczać problemy z nagłośnieniem. Dźwiękowiec Joss z sobie tylko wiadomych powodów „wyciął” niskie i wysokie tony, pozbawiając brzmienie głębi i kastrując koncert z dynamiki. Na poprawę musieliśmy czekać aż do kończących koncert „Jet Lag”, „Music” i wykonanego na bis porywającego „Right to be Wrong”. Stone mająca za plecami znakomitych muzyków brzmiała miejscami, jakby śpiewała do podkładów skompresowanych do słabej jakości MP3.

Bez względu na to, czy muzycy grali „Super Duper Love” czy pochodzącą z ostatniej płyty, wzbogaconą cytatami z reggae’owych klasyków „Harry’s Symphony”, brzmiało to płasko, brakowało basowego groove’u. Joss śpiewająca delikatne „Stuck On You” robiła ogromne wrażenie, ale kiedy tylko robiło się gęsto i głośno, muzyce brakowało głębi. Szkoda, bo sama Joss zrobiła wszystko, by niedzielny wieczór pozostał w pamięci fanów na długo. Praktycznie po każdej piosence rozmawiała z fanami, opowiadała anegdoty. Była też w bardzo dobrej dyspozycji wokalnej, tym bardziej szkoda, że występ sabotował jej etatowy akustyk.

Wrocławski koncert był częścią trwającej od 2014 roku trasy The Total World Tour, podczas której Stone chce wystąpić w każdym kraju na świecie. Wokalistka tłumaczy, że jej celem jest „zbadanie i zrozumienie uniwersalnego języka muzyki”. W Polsce w realizacji misji pomagało jej ok. 1200-1400 fanów. Trudno uznać ten wynik za imponujący, zważywszy, że artystka wystąpiła w Polsce tylko raz. Mimo wszystko entuzjastyczne reakcje i fakt, że spora grupa czekała na Joss po koncercie mogą sprawić, że artystka wróci do nas i przywiezie innego akustyka.

Autorem zdjęcia jest Marek Maziarz / BTW Photographers .

 

 

{facebook}

 

Polecane