foto: mat. pras.
Po trzech latach oczekiwania fani Years & Years mogą się cieszyć drugą płytą zespołu. Podobnie jak w przypadku debiutu Brytyjczycy wyznaczyli premierę na lipiec, dzięki czemu ich muzyka ma szansę kojarzyć się ich fanom z wakacjami życia. A taka gra sentymentami może stanowić duży krok ku nieśmiertelności.
Sukces debiutanckiego krążka „Communion” był wypadkową wyrazistości Olly’ego Alexandra oraz świeżości Years & Years. Na „Palo Santo” grupa utrudnia sobie zadanie, odrzucając ten drugi czynnik. Zespół rezygnuje z nowoczesności, wysuwając na pierwszy plan inspiracje z młodości. „Britney Spears, Justin Timberlake, tego typu artyści. Chciałem pokazać fanom siebie w wieku 13 lat słuchającego muzyki w pokoju” – mówił nam przy okazji premiery singla „Sactify” Olly, recenzując w kilkunastu słowach swój nowy album.
Odrzucając nowoczesność wokalista Years & Years może jeszcze bardziej skupić uwagę na sobie. „Palo Santo” jest jego stuprocentowym manifestem artystycznym i światopoglądowym. Brytyjczyk nie ukrywał dotychczas swojej seksualności, tutaj natomiast podkreśla ją grubą kreską, wyrastając na jednego z liderów ruchu LGBTQ. W przeciwieństwie do nieco rozmytego Sama Smitha, Olly nie boi się śpiewać o społeczeństwie religii, polityce, punktując to, co go boli i próbując roztoczyć przed słuchaczem utopijną wizję przyszłości.
Na „Communion” dało się zauważyć, że wokalnie Olly’emu blisko do Justina Timberlake. Tym razem podobieństw jest jeszcze więcej, co może być skutkiem ubocznym skłonienia się ku muzyce sprzed 15 lat. Olly czerpie zarówno z zamierzchłej boysbandowej przeszłości Justina jak i jego solowej twórczości, robi to jednak w sposób na tyle delikatny, że mówimy o sympatycznym hołdzie, a nie wykalkulowanej imitacji. Najwyraźniej słychać to w otwierającym krążek „Sanctify” i nieco rozmarzonym, znakomitym „Hallelujah”. Pod względem muzycznym w tej drugiej piosence Years & Years kłaniają się Pharrellowi Williamsowi. Przebojowy, aspirujący do miana hitu lata „All for You” to z kolei numer, którego londyńczykom pozazdrościłby Calvin Harris. Na „Palo Santo” Brytyjczycy przynoszą pełne garście parkietowych wymiataczy, ale pokazują, że odnajdują się również w balladowej konwencji, co potwierdza najntisowe „Hypnotised”, w którym Olly popisuje się głosem na tle nieco wycofanego klawiszowego podkładu.
Jeśli szukać wad „Palo Santo”, największą wydaje się ułożenie tracklisty. Po pierwszej, zwartej połowie, na której dominuje vintage’owy electropop, druga sprawia wrażenie urozmaiconej nieco na siłę. Brytyjczycy pozwalają sobie na udane wycieczki w świat R&B („Lucky Escape”) czy soulu („Here”), ale zestawiając je niemal po sądziedzku nieco redukują ich siłę rażenia.
Years & Years udowodnili już, że nie są sezonową gwiazdą. Drugi album nie tylko potwierdza pozycję grupy, ale pozwala jej także wypłynąć na szersze wody. Warto śledzić rozwój Olly’ego i jego kolegów, bo kto wie, czy za kilkanaście lat nie będziemy ich wspominać jako jeden z najważniejszych zespołów swojego pokolenia.
Maciek Kancerek
Ocena: 4/5
Tracklista:
1. Sanctify
2. Hallelujah
3. All For You
4. Karma
5. Hypnotised
6. Rendezvous
7. If You’re Over Me
8. Preacher
9. Lucky Escape
10. Palo Santo
11. Here
Bonusy w wersji deluxe:
12. Howl
13. Don’t Panic
14. Up In Flames