Pidżama Porno – „Sprzedawca jutra” (recenzja)

Grabaż ma już dość.

2019.10.03

opublikował:


Pidżama Porno – „Sprzedawca jutra” (recenzja)

fot. mat. pras.

Uwaga, oto muzyczny powrót roku! Na pierwszej od 15 lat (!) płycie kultowej poznańskiej grupy znalazł się kawał przyzwoitego, melodyjnego pop-punka z gorzkimi tekstami wymierzonymi w polityków, kościół i nacjonalistów. „Sprzedawca jutra” to mocno zaangażowany emocjonalnie komentarz do aktualnej sytuacji w kraju. Mało tego – oto najbardziej zaangażowane (anty)politycznie i konfrontacyjne piosenki w dorobku Grabaża i jego ekipy.

Zaczęło się tuż przed wakacjami od ciosu wymierzonego w uczestników corocznych Marszów Niepodległości. W singlowym „Hokejowym zamku” Krzysiek Grabowski śpiewał z pasją: „Tłum ma napięte mięśnie, twarze ma kaprawe / Na swoich stopach noszą tylko oba buty prawe / Maszerują chuje w swej obłędnej defiladzie / Tak maszeruje hańba tak maszeruje badziew”. W podzielonych na dwie frakcje – tak jak cała Polska – „internetach” zawrzało, ale oklasków byo więcej niż bluzgów. Może „bohaterowie” tego tekstu nie zrozumieli, że to o nich mowa?

Z kolei wokalista i lider Pidżamy sprawia wrażenie, że doskonale rozumie to, co dzieje się obecnie w naszej ojczyźnie. „Ta władza niszczy wszystko, co spotyka na swojej drodze. Używa do tego najróżniejszych środków. Większość społeczeństwa bez problemu na to przystaje. Najważniejsze jest dla nich, co dzieje się u nich w domu po zamknięciu drzwi od środka” – powiedział Grabaż, wkurzony jak jeszcze chyba nigdy wcześniej, w niedawnym wywiadzie dla Wirtualnej Polski.

I właśnie na tak wysokim, wręcz maksymalnym poziomie wku***enia napisane sa teksty, które trafiły na ósmy album poznaniaków – pierwszy od „Bułgarskiego centrum” z 2004 roku. Krzysztof nie owija w bawełnę. Nie ukrywa niuansów między wierszami swoich wersów, ale wali słowami – niczym lewym sierpowym – mocno i celnie. Na „Sprzedawcy jutra” dostaje się więc zwolennikom jednej z frakcji politycznych i – pośrednio – kościołowi katolickiemu oraz jego wiernym („Nie kukizuj miła”). Grabaż krytykuje również powstańcze „kotwice na bejsbolach” („Pomocy!”), ale choć przyznaje, że czasami nie ma już siły i nadziei, że będzie lepiej (tytułowy „Sprzedawca jutra”), to warto się bić o swoje. Czasem również dosłownie.

„To i tak kiedyś musi się stać / Nie damy przejść wam w spokoju / Tuż nad głowami wisi już miecz / Jesteście bandą bandziorów / Za stary jestem by z wami się bić / Ta przemoc trąci nonsensem / Czekacie kiedy się roześle wić / Będziecie armatnim mięsem / Wyście od Kaina są, a my od Abla” – śpiewa właśnie w mocnym, konfrontacyjnym „Wyście od Kaina są, a my od Abla”, który otwiera ten dający do myślenia album, na którym znajdziemy również wezwanie do – jeśli nie rewolucji, to przynajmniej społecznego buntu: „Niedługo tu się wszystko zmieni / Runą mury i turbiny starego porządku / Wyjdzie na jaw że to pic / My wyjdziemy z gabinetów cieni / I miniemy się bez słowa / Nie zatrzyma nas już nic / A ja nie będę kazał im do ciebie strzelać” („Wyjdzie na jaw że to pic”).

Rewolucji nie ma natomiast w nowej-starej muzyce Pidżamy Porno. To cały czas melodyjny, ale też bardzo intensywny brzmieniowo punk w wersji – jak kto woli – post lub pop. Mniejsza jednak o etykietki i szufladki – na albumie nagranym w odświeżonym składzie (Krzysztof „Grabaż” Grabowski, Andrzej „Kozak” Kozakiewicz, Rafał „Kuzyn” Piotrowiak i nowy w tej ekipie Piotr „Załęs” Załęski), grupa sprytnie zmienia (na szczęście) tempo i brzmienie – dodajmy świetne i bardzo selektywne. Jest tu więc również – w formie przerywników – nieco blues-rocka („Sąd ostateczny”) lub ballady „Mokry od twoich łez”). Dzięki temu szybkie, punkowe petardy („Suicide. Głos mówi do mnie”) aż tak bardzo nie nużą. Zwłaszcza przypadkowych słuchaczy.

A fani? Oni zapewne będą (jak zwykle) zachwyceni. No chyba, że przeszli już na tę drugą stronę barykady…

PS. Ale co na znakomitej okładce autorstwa Andrzeja Pągowskiego robi… Lech Janerka, to już zupełnie nie wiem? No chyba, że patronuje tej płycie, co w sumie miałoby sens i uzasadnienie.

Artur Szklarczyk

Ocena: 3,5/5 (muzyka), 4/5 (teksty)

Tracklista:
1. Wyście od Kaina a my od Abla
2. Hokejowy zamek
3. Nie kukizuj miła
4. Wyjdzie na jaw że to pic
5. Pomocy!
6. Totonieta
7. Sąd ostateczny
8. Suicide. Głos mówi do mnie
9. Mokry od twoich łez
10. Śmierć z widokiem na morze
11. Tu trzeba krzyczeć
12. Sprzedawca jutra

Polecane