Muniek Staszczyk – „Syn miasta” (recenzja)

Gorzkie opowieści o życiu i śmierci.

2019.10.19

opublikował:


Muniek Staszczyk – „Syn miasta” (recenzja)

fot. mat. pras.

To nie jest miła płyta. Ani też łatwa, słodka czy rozrywkowa. A pierwsze wrażenie po przesłuchaniu „Syna miasta” wywołuje raczej smutek i przygnębienie – zwłaszcza, jeśli mamy świadomość, w jak trudnym dla wokalisty grupy T.Love okresie powstawała. Ale im częściej słuchamy trzeciego solowego albumu Muńka, tym łatwiej nam w tych dźwiękach i tekstach wyłapać światło, kolory, może nawet nadzieję…

Dokładnie dwa lata temu, w październiku, grupa T.Love zawiesiła działalność – po 35 latach grania i tuzinie płyt studyjnych. Muniek miał odpocząć od koncertowania, ale też obiecywał kolejne solowe wydawnictwo. Zapowiadał je świetny singiel „Pola”, do którego mocny, zaangażowany i polityczny tekst napisał sam Staszczyk, a przebojową muzykę skomponował Dawid Podsiadło. Utwór „zażarł” – z miejsca poszybował na pierwsze miejsca większości list przebojów, w tym m.in. kultowej Trójki. A klip ilustrujący utwór obejrzało do dziś ponad 11 milionów internautów. Jednak w połowie lipca, podczas pobytu w Londynie, muzyk doznał wylewu i trafił do miejscowego szpitala. Sytuacja była krytyczna, ale Muniek wygrał walkę o życie. Z uwagi na stan zdrowia zmuszony był jednak odwołać trasę koncertową, która miała promować jego nową płytę.

„Byłem w sytuacji granicznej, ale powoli oswajam się z rzeczywistością. Otrzymałem wsparcie od wielu osób, w tym kolegów z T.Love, Kazika Staszewskiego oraz Krzyśka Grabowskiego z Pidżamy Porno” – mówił Muniek kilka dni temu w klubie Nowy Świat Muzyki podczas przedpremierowego odsłuchu swojego krążka. Po 56-letnim muzyku widać jeszcze skutki udaru, ale tez słychać w jego głosie wiarę i nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej. „Przez całe życie pędziłem z prędkością 200 km/h, a w tej chwili wszystko robię jakby wolniej – tak zalecają mi lekarze i podpowiada organizm. Nie jest źle, choć przez 40 lat grania rockandrolla nieco dziwne się z tym czuję” – dodaje artysta.

Fakty są takie, że choroba trafiła Muńka w momencie, kiedy miał już niemal skończony cały album. W szpitalu, kiedy czuł się już lepiej, robił ostatnie poprawki. Tym mocniej poruszają takie teksty, jak „Wszyscy umarli” czy „Szwy”, które można by sparafrazować tytułem powieści „Kronika zapowiedzianej śmierci” Gabriela Garcíi Márqueza. Z tą różnicą, że wokalista wyrwał się ze szponów Kostuchy. I nadal gra z pasją swojego – jak zwykle prostego (w żadnym jednak razie prostackiego) rock and rolla – z domieszką bluesa („Ta piosenka nie jest dla Ciebie”), folku (jakby szantowa „Edith Piaf”), ballady („Krajobraz z wilgą i ludzie”), muzyki gospel („Bo życie jest…”), a nawet… walczyka („Kłamstwo”). Tak jak już wspominałem, większość tych kompozycji ma słodko-gorzki smak i mocno zaangażowane teksty, natomiast kilka śmiało mogłoby się znaleźć na płycie T.Love („Edith Piaf”, „Zakurzone tynki w Petersburgu”).

Ze wszystkich jednak wyziera Muniek, jakiego znamy i kochamy – natchniony idealista, czasem – jak sam mówi o sobie – niepoprawny romantyk i naiwiniak. Zawsze jednak z sercem na dłoni. Ot, takie duże dziecko, które rozrabianie ma w naturze, ale nigdy przy tym nikogo nie skrzywdzi. Za to zawsze z tą zawiadiacką iskrą w kącikach oczu. Chciałoby się też napisać, że to również wciąż mocny, pierwszoligowy zawodnik w krajowej lidze rock and rolla, ostro zaprawiony w scenicznych bojach, zahartowany znojem festiwali i tras koncertowych. Ale taki był Staszczyk do nagrania „Syna miasta”. Dziś odsłania on swoją, jeszcze bardziej wrażliwą i szczerą twarz.

„Drodzy, Bardzo się cieszę ze mój nowy solowy album „Syn miasta”, ukaże się już dzisiaj! Cieszę się również dlatego, bo na okładce jest mój pies, mój ukochany mops – Gluś! Syn miasta powstawał na przestrzeni ostatnich dwóch lat. Realizacja tego albumu była ciekawym doświadczeniem. Po raz pierwszy współpracowałem z tyloma rożnymi kompozytorami, producentami, nowym zespołem, nowym wydawca i managementem. Jest na tym albumie dużo uczucia i serca nie tylko mojego ale i tych wszystkich osób. „Syn miasta” dziś wyrusza w świat! Mam nadzieje, ze trafi też do Was, moich przyjaciół, z podziękowaniem za to, że jesteście ze mną i w zdrowiu i w chorobie. Dziękuję Wam bardzo! Dobrego odbioru!” – mówi artysta w dniu wydania swojego krążka.

W takim razie posłuchajmy i… życzmy mu jak najlepiej. Wracaj do zdrowia Muniek!

Artur Szklarczyk

Ocena: 4/5

Tracklista:

1. Wszyscy umarli
2. Krajobraz z wilgą i ludzie
3. Ta piosenka nie jest dla Ciebie
4. Edith Piaf (Artyści muszą…)
5. Zakurzone tynki w Petersburgu
6. Pola
7. Szwy
8. Ołów
9. Bo życie jest…
10. Kłamstwo feat. Kasai

Polecane