fot. mat. pras.
Kilka dni temy byliśmy świadkami trzęsienia ziemi w obozie Jane’s Addiction. Po tym jak Perry Farrell uderzył na scenie Dave’a Navarro (a potem Eric Avery kilkukrotnie uderzył Farrella, odciągając go od Navarro), zespół przerwał trasę i ogłosił przerwę w działalności. Niewykluczone jednak, że nie będzie to przerwa, a koniec istnienia legendarnej grupy.
– Ze względu na powtarzające się zachowania i problemy ze zdrowiem psychicznym naszego wokalisty Perry’ego Farrella, doszliśmy do wniosku, że nie mamy innego wyjścia, jak tylko przerwać obecną trasę koncertową w USA. Troska o zdrowie i bezpieczeństwo jego oraz nasze, sprawia, że nie mieliśmy wyboru. Mamy nadzieję, że znajdzie on pomoc, której potrzebuje. Bardzo żałujemy, że nie jesteśmy w stanie dotrzeć do wszystkich naszych fanów, którzy już kupili bilety. Nie widzimy żadnego rozwiązania, które zapewniłoby bezpieczne środowisko na scenie i dało nam możliwość zapewnienia fanom koncertów na najwyższym poziomie – skomentowali incydent we wspólnym oświadczeniu Navarro, Avery i perkusista Stephen Perkins.
Do sytuacji odniósł się także Farrell, przepraszając za swoje zachowanie. – Ten weekend był niesamowicie trudny i po tym, jak znalazłem czas i przestrzeń do refleksji, przeprosiłem moich kolegów z zespołu, zwłaszcza Dave’a Navarro, fanów, rodzinę, i przyjaciół za moje zachowanie podczas piątkowego koncertu. Moje zachowanie było niewybaczalne i biorę pełną odpowiedzialność za to, co zrobiłem – napisał wokalista.
Kilka dni przed incydentem na koncercie w Bostonie, Dave zdradził, że 18 września w sieci pojawi się nowy utwór grupy. Potem jednak doszło do bójki i fani zaczęli się zastanawiać, czy piosenka faktycznie ujrzy światło dzienne. Finalnie tak się stało, dzięki czemu możemy cieszyć się „True Love”, drugim tegorocznym singlem Jane’s Addiction. – Niektórym może się to wydawać cynicznym posunięciem, ale to tak nie działa. Data premiery była ustalona kilka miesięcy temu – uciął wszelkie spekulacje Avery.
Nieco więcej po wydaniu nowego singla napisał Navarro. Niestety, jego instagramowy wpis można odebrać jako ostateczne pożegnanie z Jane’s Addiction.
– Jestem dumny z pracy, którą wykonaliśmy przy tym utworze, ale jednocześnie zasmucony faktem, że prawdopodobnie nigdy nie usłyszycie go na żywo. Chciałbym również publicznie przeprosić naszą ekipę, zespoły Crawlers i Love And Rockets oraz ich ekipy. Dziękujemy, że tak długo towarzyszyliście nam w trasie. Jestem załamany, że wszystko zakończyło się w ten sposób, przez co straciliśmy tak wiele miejsc pracy. Niech wszystkie nasze serca wspólnie się uleczą – podsumował gitarzysta.
Czy to faktycznie koniec? Napisaliśmy to kilka dni temu i dziś powtórzymy – w przypadku Jane’s Addiction nigdy niczego nie można być pewnym na sto procent. Ten zespół przez lata przechodził spektakularne zawirowania. Trzymamy kciuki, by tym razem także się podniósł. Grupa z pewnością zasłużyła na to, by jej historia nie kończyła się w tak przygnębiający sposób.
Wczoraj na Instagramie Etty Lau Farrell, żona Perry’ego opublikowała post, w którym dziękuję fanom za wsparcie i zapewni, że wokalista Jane’s Addiciotn potrzebuje czasu i leczenia.
– Jesteśmy niezmiernie wdzięczni i tak bardzo zaszczyceni tym, jak dużo osób poświęciło nam czas, aby przesłać piękne słowa miłości i wsparcia – upewniając się, że jesteśmy dobrze zaopiekowani. Oferując miłość i współczucie, słowa życzliwości, a nawet wasze domy, których moglibyśmy się schronić.
Życzliwość przyciąga życzliwość. Jak wiecie, Perry jest najłagodniejszą z dusz. Jesteśmy równie zdumieni fizycznym wybuchem Perry’ego, jak wy – ale musicie wiedzieć, że Perry musiał zostać doprowadzony do absolutnego limitu… I za to przepraszamy.
Obecnie poświęcimy trochę czasu aby przemyśleć tę sytuację i wyleczyć się. Perry ma już wizyty u otolaryngologa i neurologa. Jeśli dobrze znacie i kochacie Perry’ego, wiecie, że nie ma potrzeby, abym zajmował się innymi fałszywymi doniesieniami. Nasze dusze wiedzą jaka jest prawda.
Przy całej waszej miłości, życzliwości, współczuciu i wsparciu, wiecie, że Perry wytrwa… Wyzdrowieje. Znów będzie szczęśliwy. Będzie mógł ponownie dzielić się swoją muzyką, wizją i sztuką – bez ograniczeń.
Nie popełnijcie błędu, gdy będzie gotowy, wykona kolejny wielki skok przez przeszkody, aby nas rozśmieszyć, zmusić do myślenia, jednocześnie zmieniając świat.
Wtedy będziemy mogli się razem radować. Nie bylibyśmy w stanie tego zrobić bez was – napisała żona Perry’ego.
Wyświetl ten post na Instagramie