foto: P. Tarasewicz
USA Today poinformowało, że Anthony Kiedis nie dotrwał w hali do końca meczu Los Angeles Lakers z Houston Rockets. W trakcie sobotniego meczu odbywającego się w Staples Center w LA doszło do bijatyki między graczami obu drużyn. Nerwowa atmosfera udzieliła się także niektórym widzom.
Wokalista Red Hot Chili Peppers zszedł z trybun i zaczął krzyczeć na gracza Houston Chrisa Paula. Kiedy ochroniarze próbowali go odsunąć, Kiedis zaczął wrzeszczeć także na nich. Muzyk pokazał ochroniarzowi środkowy palec i kazał mu „się pieprzyć”. Choć na opublikowanym w sieci nagraniu tego nie widać, chwilę po incydencie artysta opuścił halę na wyraźną prośbę ochroniarzy.
Kiedis był na meczu z Flea. Basista Red Hotów nie był tak impulsywny jak kolega, więc obejrzał zawody do końca. Po spotkaniu muzyk opublikował na Instagramie zdjęcie z Anthonym, dołączając do niego swoje wrażenia z meczu.
– W końcówce rozpętało się szaleństwo, ale podziwiałem głębię i piękno tej gry. To był najwyższy poziom na wielu płaszczyznach – umysłowej, fizycznej, duchowej, emocjonalnej oraz niemożliwej do wyrażenia słowami telepatycznej. Naprawdę kocham koszykówkę – podsumował Flea.
AK (Anthony Kiedis) from Red Hot Chilie Peppers should of gotten kicked out the game for yelling profanities and flipping the bird to Chris Paul and the #Rockets staff. This is unacceptable @Lakers if this was a regular joe/fan he would of got kicked out the building. #NBA pic.twitter.com/ntSAGhlNku
— deх (вall dnт lιe)🎙 (@balldntlie) 21 października 2018