fot. Karol Makurat / @tarakum_photography
Wokalista amerykańskiego zespołu Silly Goose został aresztowany w Chicago po tym, jak jego grupa zagrała spontaniczny koncert na tamtejszej stacji. Jackson Foster przekonuje, że nie zrobił nic złego.
Silly Goose grali na tegorocznej Lollapaloozie w Chicago. Grupa nie zadowoliła się festiwalowym występem, więc po jego zakończeniu dała jeszcze jeden, spontaniczny koncert na terenie jednej ze stacji benzynowych. Na miejsce przyjechała policja, aresztowała wokalistę, któremu postawiono zarzuty.
Wokalista tłumaczy sytuację.
– Oskarżono mnie o wtargnięcie na stację. To bzdura, pracownicy pozwolili nam grać. 2 września muszę wrócić do Chicago na rozprawę – poinformował Foster.
Grupa liczy na wsparcie dla swojego frontmana i zbiera pieniądze na prawnika.
Zobaczcie nagranie momentu aresztowania członka Silly Goose.
Wyświetl ten post na Instagramie
