fot. P. Tarasewicz
Przed nami kolejna edycja Open’era. Na początku lipca do Gdyni zjadą największe światowe gwiazdy, „trochę mniejsi” artyści, a także debiutanci, dla których na scenach imprezy organizowanej przez Alter Art. także zawsze jest miejsce. Szef agencji tradycyjnie już przed kolejnymi edycjami imprezy udziela wywiadów, w których mówi nie tylko o kulisach Open’er Festivalu, ale także dzieli się spostrzeżeniami na temat branży muzycznej.
W przeprowadzonej dla „Rzeczpospolitej” rozmowie z Jackiem Cieślakiem Ziółkowski przyznaje, iż ma świadomość, że ceny wejściówek na duże, stadionowe (i nie tylko) koncerty i festiwale są bardzo wysokie, a co za tym idzie – pochłaniają sporą część budżetów, które fani mają przeznaczone na rozrywkę i kulturę. Szef Alter Artu widzi w tym duże zagrożenie dla przyszłości branży.
„A siłą muzyki jest permanentny rozwój”
– Jeżeli ktoś partycypuje w tych największych wydarzeniach, na które oczywiście jest największa presja społeczna, moja obawa jest taka, że ludziom nie będzie starczało środków, żeby pójść na koncert klubowy. A siłą muzyki jest permanentny rozwój, polegający na tym, że powinno być miejsce zarówno na nowe zjawiska muzyczne, które w naturalny sposób będą się rozwijały i uzupełniały, jak i na to, co już uznane – mówi Mikołaj Ziółkowski.
Karier nie zaczyna się na stadionach. Muzycy najpierw występują w małych klubach, potem zamieniają je na większe, następnie przenoszą się do hal i dopiero stamtąd na stadiony. Jeśli „mniejsi artyści” nie będą mieli przestrzeni do wzrastania, mogą nigdy nie doczekać się stadionowego etapu w karierach. Problem mają naturalnie również ci, którzy raczej nie wyjdą nigdy poza kluby, ale też nie mają takiej potrzeby. Eksperci ostrzegali, że po pandemii „więksi mogą być jeszcze więksi”, za to „mniejsi mogą mieć realny problem z utrzymaniem się na rynku”.
„Rynek koncertowy nigdy nie był zwykłym rynkiem”
– Wysysanie pieniędzy przez największe globalne gwiazdy może temu przeszkodzić, a ja jestem wciąż romantykiem i kłócę się z różnymi kolegami ze świata, podkreślając, że rynek koncertowy nigdy nie był zwykłym rynkiem. To jest jednak rynek kultury, a kwestia dostępu do niego oraz jego różnorodności jest niezwykle ważna dla zachowania równowagi rozwoju artystów – powiązanego ze sprawą uczestnictwa w koncertach fanów – przekonuje szef Alter Artu.