fot. mat. pras.
Relacje pomiędzy wdową po Chrisie Cornell’u, a jego kolegami z zespołu od dawna są mocno napięte. W grudniu zeszłego roku Vicky Cornell złożyła pozew przeciw Soundgarden w związku ze spłatą zaległych tantiem oraz praw autorskich do niewydanych utworów męża. Kobieta uważa, że koledzy z zespołu męża chcą przywłaszczyć sobie prawa do nagrań zarejestrowanych przed śmiercią artysty. Teraz kolejne fakty wychodzą na jaw. Jak twierdzi wdowa po muzyku w dokumentach, do których dotarli dziennikarze TMZ, jego koledzy nawet nie wysłali SMS-a po jego tragicznej śmierci. Jakby tego było mało to pozostali przy życiu członkowie zespołu naliczyli jej opłatę za przylot na memoriał Chrisa Cornell’a. Pojawia się też zaskakujące stwierdzenie, żę jej mąż nigdy nie podpisał umowy partnerskiej z zespołem.
Chris był zmęczony ciągłym wykorzystywaniem jego talentu lub, jak to nazywał, „tego głupiego komunistycznego gó**a” – napisała w dokumentach.
Chłopaki z Soundgarden w odpowiedzi na złożony pozew, poinformowali, że został złożony w złym sądzie. Pani Cornell złożyła pozew w federalnym sądzie na Florydzie, a powinna zrobić to w Seattle.