fot. P. Tarasewicz
2022 miał przynieść nowy album Waldemara Kasty. Artysta nawiązał współpracę z Agorą i opublikował trzy single – „Delirkę” z Sariusem, „Bankroll” z Kabe i „Ancient Art”. Niestety, płyty nie ma i na ten moment trudno prognozować, czy w ogóle się ukaże, ponieważ Kasta zapowiedział, że znika. Nie tylko ze sceny, ale… no właśnie. Artysta opublikował poruszający wpis, w którym opowiada o zmianach w swoim życiu i wyjaśnia powody swojej decyzji. Poniżej publikujemy jego post w całości, poddaliśmy go jedynie delikatnej redakcji.
– Dziś coś we mnie pękło. Coś umarło i nigdy już nie będę taki sam. Zrozumiałem, że nieważne jak bardzo bym się starał, są kwestie, w których chcieć nie wystarczy. Dotąd walczyłem o „chcieć to móc”. Poddaję się i nie wstydzę się publicznie przyznać, że odniosłem porażkę ostateczną. Zero enigmy – zwyczajnie od teraz już wszystko co związane ze starym mną, jest nieaktualne, jest bez sensu. Od teraz nie ma mnie dla nikogo. Chcę zaznaczyć, że nie trzeba się ani o mnie martwić, ani nade mną litować – ot porażka to porażka. Wstaję i idę dalej, ale już inny i nie zmieni tego nic, nic tego nie zmieni.
Przestaję udzielać rad – jestem nikim. Przestaję się nad sobą użalać – akceptuję sytuację, w której się znalazłem. Bolało strasznie, ale najwyraźniej mimo złudzeń, że się bólem nie skończy – miało boleć.
Ludzie są skrajnie niesprawiedliwi i nie docenią niczego, dopóki to mają. Skomplikują sobie na własną prośbę każdą emocję i relację, jaką tylko chcą. Niby słuchają – nie słyszą. Niby szukają prawdy, ale nie są na nią gotowi. Czy ty jesteś gotowy na prawdę o sobie? Ja jestem. Mam pewność – od teraz chce już tylko żyć, o nic nie walczyć, nikogo do niczego nie przekonywać. Nazwij to egoizmem, nazwij oświeceniem albo mechanizmem obronnym. Wyleciałem już ponad chmury i stąd nie widać tego kłębowiska żmij, chorób, zależności. Nie widać wyścigu szczurów oraz kłamstw na ustach. Jest już tylko spokój, prawda i brak oczekiwań.
Po co to piszę? Bo będzie mnie mniej – już nie chcę, już nie potrzebuję. Chełpliwe myślenie o tym, że kogoś obchodzę, też już jest zbędne, bez sensu, passe… Dlatego wyłączam również publiczną debatę. Dziękuje wszystkim, którzy akceptowali mnie i wspierali, widząc mnie takim, jakim mieniłem się być dla nich. Pozostaje Wam już tylko zaakceptować bądź nie to, kim będę od teraz. Nadal pracuję dla starych pracodawców, muszę z czegoś żyć i utrzymać rodzinę i nadal robię muzykę, bo nie dam rady nie oddychać, ale reszta od dzisiaj będzie już inna. Świadomość to straszna broń i wyzwolenie w jednym. Oświecenie jest drogą. Pragnienia są tylko zbędnym balastem. To ostania wiadomość, którą emituję w eter i do Was z perspektywy kogoś, kto uzurpował sobie prawo do bycia ważniakiem. Bez odbioru – napisał Waldemar Kasta.