fot. mat. pras.
To były trudne dni dla Vito Bambino. Mimo ośmiu nominacji wokalista opuszczał galę Fryderyków bez żadnej statuetki. W weekend Vito w ostrych słowach ustosunkował się do wyników, deklarując, że nie zgłosi więcej swojej twórczości do Fryderyków.
– W zeszły piątek byliśmy z załogą na rozdaniu Fryderyków – imprezie, której nigdy wcześniej nie przypisywałem większego znaczenia… lecz nie tym razem. Po ośmiu nominacjach urodziła się we mnie myśl, że może nadszedł moment, w którym to ojczysta branża otwiera się na Nas… na mnie. Dałem się omamić. Nawet czułem jakiś rodzaj dumy. Dosłownie na moment opuściłem gardę – tylko po to by dostać plombę prosto w ryj. W sumie to bardziej serię uderzeń – komentował.
Wypowiedź Vito rozpętała w sieci burzę. Jedni zarzucili mu brak pokory, inni wspierali, jeszcze inni kwestionowali prestiż Fryderyków, sugerując, że nie ma się czym przejmować. Vito otwarcie przyznał, że „miał ból du*y” i zareagował ostro, ale nie zamierza wycofywać się ze swoich słów. Nie znaczy to jednocześnie, że nie złagodził nieco swojego stanowiska. Artysta zamyka kilkudniową dramę, mówiąc o tym, dlaczego zareagował na przegraną bardziej jak Zinedine Zidane przed laty, a nie jak Martin Scorsese i Leonardo DiCaprio, którzy przez lata przegrywali walkę o Oscary (finalnie każdy z panów ma po jednym, za to Vito ma już dwa Fryderyki zdobyte we wcześniejszych latach).
– Kończąc już definitywnie moją przygodę z Fryderykami i komentowanie tego, przepraszam wszystkich, których uraziłem postem obok, nie zamierzam go usuwać, żeby mi przypominał moje mało eleganckie zachowanie po przegranej.
Dużo było porównań do Scorsese i DiCaprio, jak to oni pięknie znoszą. Gratuluję. Zinedine Zidane przy**bał Materazziemu, małoeleganckie, a ja go zawsze za to lubiłem – puentuje.
Wyświetl ten post na Instagramie