fot. mat. pras.
Skolim nie ma problemów z rozmawianiem o swoich zarobkach. Kilka dni temu artysta zadeklarował, że po intensywnym koncertowym sierpniu na jego konto wpadło tyle pieniędzy, że mógłby zostać liczącym się graczem na rynku nieruchomości.
– Przy tak imponującej liczbie występów nie mogę narzekać na stan konta. Nic dziwnego – w drugim miesiącu wakacji zagrałem aż 66 koncertów, co przełożyło się na naprawdę pokaźne zarobki. Po samym sierpniowym maratonie koncertowym stać mnie byłoby nawet na całe blokowiska – mówił Skolim.
„Czasem jedno auto gdzieś oddaję na przegląd, drugie mi podjeżdża”
Teraz wokalista zdradził, ile ma samochodów. Goszcząc w „Pytaniu na Śniadanie” Skolim powiedział, że dzieli swoje auta na dwie kategorie – „zwykłe” i „koncertowe”. Najpierw jednak zapytano go, czy ma prywatny helikopter.
– Nie, mam akurat zaprzyjaźnioną firmę przyjaciela, ale w domu mam u siebie lądowisko za tarasem. Taka ciekawostka, że jak zaczynałem grać koncerty, to miałem stare BMW E46 – wielki sentyment miałem do tego auta – a dzisiaj mam siedem koncertowych aut i jedenaście ogółem. Zmieniam, rotuję. Czasem jedno auto gdzieś oddaję na przegląd, drugie mi podjeżdża. I fajna jest logistyka tego wszystkiego.
(…) Mam też wspaniałego kierowcę. Mój gitarzysta jest kierowcą, ale ja też czasem lubię pojeździć. Natomiast jeżdżę najmniej, bo gdzieś chłopaki akurat dają mi taką przestrzeń na odpoczynek. Jeździmy żwawo, ale staramy się przepisów za dużo nie łamać – powiedział w śniadniówce TVP Skolim.