Na „Grey Oceans” szalone siostry znów wyczarowują oniryczne, bajkowe muzyczne wizje na granicy różnych światów. Pozornie sprzeczne elementy, zachwycająco tu współgrają, a nawet najbardziej egzotyczne dźwiękowe konstelacje wydają się naturalne i zrozumiałe. ” Szare oceany” to w zamyśle powrót do nieco brudnopisowej, przykurzonej, surrealistycznej estetyki debiutu. „Zależało nam na prostym, akustycznym brzmieniu, jak za czasów „La Maison de Mon Reve” – wyjaśnia Bianca. Jedenaście nowych piosenek nagrywano na czterech kontynentach, jednak większość materiału siostry zarejestrowały w starym studio Panda w Buenos Aires, którego ściany pamiętają najwybitniejsze orkiestry w historii argentyńskiego tanga.
Fantazja sióstr Casady zdaje się nie mieć granic – od dzieciństwa podróżowały, a ich wrażliwość kształtowały zarówno wojaże z matką artystką jak i pasje ojca – Indianina z plemienia Cherokee, ponoć zafascynowanego szamanizmem. Podobno każdego lata wędrowały wraz z nim wizytując rezerwaty w całym kraju. Po rozwodzie rodziców nastoletnie siostry jednak rozdzielono. Sierra co roku zmieniała szkoły, w końcu zaś wyjechała do Paryża by uczyć się śpiewu operowego w tamtejszym konserwatorium. Bianca dorastała zaś na nowojorskim Brooklynie. Spotkały się po niemal dziesięciu latach. Pewnego dnia Bianca po prostu spakowała walizki i bez zapowiedzi poleciała do Paryża, by zapukać do mieszkania starszej siostry. Choć wychowywały się w różnych środowiskach – jedna pośród hip-hopowców, druga w kręgu miłośników klasyki – od razu znalazły wspólny język. W łazience mieszkania Sierry na Montmartre nagrały debiutancki album „La maison de mon reve”. Początkowo chciały go po prostu rozdawać znajomym, jednak płyta jakoś trafiła do szefów wytwórni Touch And Go, którzy – zachwyceni – zaproponowali im kontrakt. Na kolejnych krążkach „Noah`s Ark” (z gościnnym udziałem Antony`ego Hegarty`ego) i „The Adventures of Ghosthorse and Stillborn” CocoRosie nieco wzbogaciły brzmienie, choć oprócz „normalnych instrumentów” w ich muzyce słychać też odgłosy dziecięcych zabawek. Piosenki CocoRosie są przedłużeniem ich dzieciństwa – jak odgrywane przez katarynkę arabeskowe tematy, które za każdym razem powracają z jeszcze większą siłą.
W ostatnich latach Amerykanki trzykrotnie występowały też w Polsce – najpierw z Antony And The Johnsons, Devendra Banhartem i Animal Collective podczas niezwykłego wieczoru „Americana na Malcie” w trakcie tetralnego festiwalu „Malta” w Poznaniu, później na koncertach w Poznaniu i w warszawskim CSW, wreszcie na festiwalu Opener w Gdyni. Oprócz CocoRosie Bianca udziela się też w grupie Metallic Falcons i prowadzi wytwórnie Voodoo Eros. Jest także znaną postacią w świecie visual artu – jej prace były wystawiane w prestiżowych galerii Deitch Projects Gallery w Nowym Jorku a także w ramach znanego cyklu Wall House oraz na wystawie „It`s Not Only Rock N`Roll, Baby” (obok prac Briana Eno, Yoko Ono, Patti Smith i Davida Byrne`a) . Sierra – klasycznie wykształcona – poza rodzinnym zespołem, współpracowała też z francuskim artystą Lorisem Gréaud przy oprawie operowego libretta „Cellar Door”. Po tym jak działalność zawiesiła chicagowska oficyna Touch And Go, CocoRosie zmuszone były szukać nowej wytwórni – po trzyletniej przerwie Coco Rosie powracają jednak w znakomitej formie w barwach Sub Popu (USA) i PIAS (Europa) . Melancholijne, artystyczne a przy tym dziewczęco niegrzeczne opowieści z „Grey Oceans” Polsce dostępne będą od 24 maja.