fot. mat. pras.
Aktywiści z organizacji proekologicznej Ostatnie Pokolenie deklarowali, że „są gotowi na przyjazd Taylor Swift”. Zgodnie z obietnicą nie oblali wokalistki farbą, ale i tak dali o sobie znać, utrudniając jej wizytę w Warszawie. W piątek ok. 10.00 kolumna samochodów, w której przewożono artystkę na teren PGE Narodowego, została zablokowana przez grupę młodych ludzi przebranych za fanów Swift. – Dla niepoznaki, by się nie rzucać w oczy – wyjaśniali później. Faktycznie, ze względu na swoje stroje aktywiści nie budzili żadnych podejrzeń, ale gdy tylko samochody podjechały w miejsce, w którym stali, błyskawicznie założyli pomarańczowe kamizelki i wyeksponowali transparenty, na których widniały polskie i angielskie napisy – „Bogacze żyją na nasz koszt” i „the ultra-rich are killing us”.
Kolumna, widząc zablokowany przejazd, wycofała się i podjechała pod inną bramę.
Choć reprezentanci Ostatniego Pokolenia utrudnili życie wokalistce i jej ekipie, podkreślają, że to nie jest bezpośredni atak na Taylor, Artystka jest po prostu reprezentantką 1% najbogatszych ludzi na świecie, którzy emitują tyle dwutlenku węgla co najbiedniejsze 2/3 ludzkości.
– Nie mamy nic do Taylor, ale ona jest symbolem 1 proc. ludzi, którzy są odpowiedzialni za olbrzymie emisje. Poza tym ma ogromną władzę, choć jest ona władzą w wymiarze symbolicznym. Dlatego protestujemy, aby pokazać, że to, co robi, jest szkodliwe – mówiła „Gazecie Wyborczej” 19-letnia Aleksandra, jedna z protestujących.