Robert M podpisywał cudze produkcje swoją ksywką? Artysta ma mocną odpowiedź dla autorów tych opinii

Robert odbił w ostatnich latach od muzyki. Twórca zdradza, czym się obecnie zajmuje.


2022.09.07

opublikował:

Robert M podpisywał cudze produkcje swoją ksywką? Artysta ma mocną odpowiedź dla autorów tych opinii

foto: mat. pras.

Robert M, Electro One, Rozbójnik Alibaba, Franko – na przestrzeni lat Robert Mączyński dorobił się kilku pseudonimów, pod którymi realizował rozmaite pod względem muzycznym projekty. Od jakiegoś czasu jednak artysta milczy i choć nie deklaruje, że tak będzie już zawsze, to nie ukrywa, że muzyka zeszła chwilowo na dalszy plan. W udzielonym Marcinowi Misztalskiemu wywiadzie producent zdradził, czym się aktualnie zajmuje.

Obecnie najwięcej czasu poświęcam na duży projekt deweloperski – tworzymy dom handlowy w kamienicy w centrum Krakowa. Jest już praktycznie ukończony, nazywa się Willa Witosa. Nazwa wzięła się stąd, że w tym miejscu ukrywał się podczas wojny były trzykrotny premier Polski Wincenty Witos. Projekt chciałem zrealizować już dawno temu, ale zawsze brakowało mi czasu, bym mógł mu się poświęcić w stu procentach. Niewykluczone, że będę jeszcze działał na tym polu – mówi w wywiadzie dla Interii Robert M.

Artysta przez lata swojej muzycznej aktywności dorobił się gwiazdorskiego statusu, ale pojawiło się wokół niego także trochę kontrowersji. Niektórzy zarzucali twórcy, że podpisuje cudze produkcje swoją ksywką. Robert ma dla autorów tych opinii mocną odpowiedź.

Farmazonów wyssanych z palca było mnóstwo. Ludzie lubią opowiadać bajki. Jak, k***a, mógłbym wziąć czyjąś muzykę i ją podpisać jako Robert M? Przecież, gdyby tak było, to gość bierze mnie do sądu i rujnuje. To głupie gadki zazdrosnych producentów, którzy byli wk***eni moim sukcesem. Można powiedzieć, że zmieniłem komercyjny rynek DJ-ski w Polsce. Byłem chyba pierwszym znanym DJ-em w tym kraju na scenie mainstream. Wyprzedawałem imprezy na 10 tysięcy ludzi. To musiało ponieść za sobą hejterów i wku*w branży klubowej. Miałem to w dupie. Tylko, to było śmieszne, bo z jednej strony MTV w Holandii nominuje mnie do nagrody, a w naszym kraju mówią, że mi nie dadzą nagrody, bo jak DJ może ją dostać? Nominują mnie w MTV w USA, a w Polsce wszyscy są na nie. (śmiech) Pamiętam, że ówczesna dyrektorka MTV w Polsce powiedziała kiedyś do mnie coś w stylu: „Ale, jak to możliwe, że DJ może występować?”. Z klipami też nie było łatwo. Nie było tak, jak teraz, że kręcisz telefonem i wdu***sz go za 15 minut w internet. Trzeba było robić taśmę matkę, dać ją do telewizji, czekać. Ten proces trwał. To była kompletnie inna bajka. Dziś młodzież robiąca muzykę ma łatwiej, dużo łatwiej – mówi.

Polecane