Pyskaty próbuje scharakteryzować zmiany, jakie zaszły w nim na przestrzeni ostatnich miesięcy. Nie potrzebuję już tego, nauczyłem się czerpać radość tylko i wyłącznie z działań kreatywnych, które prowadzą mnie naprzód, do celu. A cele mam wielkie. Yep, nie zamierzam być fałszywie skromny. Jestem sobą. Jak zawsze. Sorry, ale mam w dupie złote płyty (wpadną? fajnie. nie? chuj im na imię i tak pewnie są pozłacane), zaszczyty, wizyty w zakładach pracy, etc.. Nie to mnie napędza i nie to może sprawić, że przestanę. Jestem jak Małysz. Chcę, kurwa, tylko robić dobrą muzykę i nie obchodzi mnie opinia reszty, dopóki ja nadal czerpię przyjemność z hodowania żylaków za majkiem – tłumaczy raper.