Przypomnijmy, że wiosną tego roku „wielbiciel” Taylor włamał się do jej mieszkania na Manhattanie. Zrobił to trzy razy. Za trzecim razem, mężczyzna wziął prysznic i czekał na swoją idolkę w sypialni… Na szczęście Swift nie było wtedy w mieszkaniu. Śmiałek został pojmany przez policję i usłyszał już wyrok. Fakt ten nie odstraszył innego ze stalkerów gwiazdy. 30-letni mężczyzna próbował włamać się do posiadłości artystki w Rhode Island. Mężczyzna spędził pod jej posiadłością całą noc, a rano próbował sforsować główną bramę. Policję zaalarmowali świadkowie zdarzenia i intruz został szybko pojmany. Po tym jak twierdził, że rozmawiał wcześniej z Taylor i ta czeka na jego oświadczyny, trafił pod obserwację psychiatryczną.