fot. P. Tarasewicz
W mijającym tygodniu na platformie Netflix pojawił się „Cały ten rap”, serial dokumentalny poświęcony polskiej scenie. Produkcja spotkała się z mieszanym odbiorem. Po stronie zalet na pewno warto wymienić realizację i fakt, iż udało się zebrać bardzo reprezentatywne dla rodzimego rapu grono twórców, dziennikarzy i popularyzatorów gatunku. Z drugiej – zagadnienie „polski rap” potraktowano trochę „po łebkach”, choć przy złożoności zagadnienia było to w pewien sposób do przewidzenia.
Do grona krytyków „Całego tego rapu” dołączył Peja. Raper był bezpośrednio zaangażowany w projekt, ale zdecydowanie nie podoba mu się efekt końcowy.
– 35 lat w kulturze, ponad 30 na scenie. Pewnie z 3h rozmowy na potrzeby tego dokumentu. Finalnie wchodzą 3 minuty w 3 odcinkach. Wychodzi na to, że do rapu wniosłem kult przemocy i kradzież własności intelektualnej. Niby przywykłem do marginalizacji mojej postaci ale żeby w tak niby dużej rzeczy? Beka. Było jednak odmówić – podsumował brutalnie Rychu.