Artysta napisał niedawno na swoim blogu relację z pobytu w Wenezueli. „Panuje tu jakieś szaleństwo. Ludzie wariują przez świńską grypę”, czytamy. „Wylądowałem na jednym z tamtejszych lotnisk. Wszyscy mieli na sobie maski, WSZYSCY! Czułem się jak w opowiadaniu Stephena Kinga, jakbym nagle znalazł się goły wśród tłumu ludzi. Co ciekawe, moja matka także na każdym kroku ostrzega mnie przed chorobą albo w przeciwnym wypadku UMRĘ. Co zrobiłem? Wziąłem głeboki wdech na lotnisku, po prostu. Wokół zapanowała cisza, a ludzie gapili się na mnie jak na szaleńca. DAJCIE MI MASKĘ!”