fot. P. Tarasewicz
Pamiętacie konflikt Nelly’ego z Eminemem? Jeśli nie – nic dziwnego, nie był to ani specjalnie długi beef, ani specjalnie ważny. Mało tego, szybko okazało się, że był też całkowicie niepotrzebny i wydarzył się przez zwykłe nieporozumienie.
Zakaz wjazdu do St. Louis dla Eminema
Sam Nelly po latach wspomina konflikt z zażenowaniem, przyznając, że źle zinterpretował pewną sytuację i niepotrzebnie odpalił się na antenie MTV. – Zachowałem się jak skończony głupiec – mówi w wywiadzie dla Bootleg Keva.
Na przełomie wieków Nelly źle zinterpretował jedną z wypowiedzi Eminema. Twórca był przekonany, że raper z Detroit go zaczepił, więc postanowił odpowiedzieć mu w programie „Total Request Live” na antenie MTV, nawijając, że „zjada M&M’sy na śniadanie” (M&M’s to naturalnie nawiązanie do ksywki Eminema), a także przekonując Slim Shady ma zakaz lotów do jego rodzinnego St. Louis.
Eminem szybko wyjaśnił Nelly’ego
Eminem specjalnie nie przejął się tymi słowami, co nie oznacza, że nie odniósł się do nich. „Stomping in my Air Force Ones” – rzucił Eminem, nawiązując do hitu Nelly’ego „Air Force Ones”.
Nelly szybko zdał sobie sprawę, że cała sytuacja była niepotrzebna. Gdy spotkał Eminema za kulisami jednego z koncertów, zobaczył, że jego córka Hailie Jade jest jego wielką fanką. To sprawiło, że uznał, iż nie ma sensu kontynuować beefu.