Nas: co wiemy o nowym albumie?

Wiele wskazuje na to, że kolejny krążek rapera ujrzy światło dzienne w najbliższych miesiącach.


2016.03.13

opublikował:

Nas: co wiemy o nowym albumie?

Być może trudno w to uwierzyć, ale w lipcu miną już cztery lata od czasu, gdy na rynku ukazał się ostatni album Nasa, „Life is Good”. To bodaj najdłuższa przerwa w dyskografii nowojorskiego weterana. Nawet lata 2008 – 2012, czas dzielący kontrowersyjny krążek bez tytułu a „Life…” właśnie, nie mogą się równać z obecną przerwą, ponieważ między tymi płytami pojawił się przecież udany projekt z Damianem Marleyem, „Distant Relatives”. Udane było zresztą także „LIG”, co starałem się udowodnić tuż po premierze w swojej recenzji (z perspektywy czasu podniósłbym ocenę  o jedną gwiazdkę). Sam Nasir Jones czuł najwyraźniej, że jest „w gazie”, skoro zaledwie pół roku po wydaniu tamtej płyty zapowiadał już publikację nowego materiału. Przekonywał wówczas, że po poprzedniej sesji nagraniowej zostało mu wiele niewykorzystanych utworów.

Ostatecznie żadna płyta nie ujrzała światła dziennego, a sam raper zamilkł. Przyznał później, że zamiast dopieszczać zarejestrowaną muzykę, przeznaczył ten czas na świętowanie sukcesu „Life is Good”. Temat nowego wydawnictwa – ostatniego, który wiąże Nasa z wytwórnią Def Jam – wrócił wiosną ubiegłego roku, gdy podczas jednego z koncertów nowojorczyk przekonywał, że premiera płyty odbędzie się latem. Jak dziś wiemy, nie odbyła się. I o krążku znów zrobiło się cicho.

Dlaczego aż cztery lata musimy czekać na dwunastą płytę Nasa? Najważniejszej przyczyny trzeba szukać, jak sądzę, w innej aktywności rapera. Jones od dwóch lat realizuje się już nie tylko jako wykonawca, lecz także – wydawca. Wcześniej wprawdzie miał już swój mały label, Ill Will (nazwany tak na cześć swojego zmarłego przyjaciela z młodości), który jednak pracował w rzeczywistości pod skrzydłami Def Jam. Dopiero w 2014 roku Jones uruchomił w pełni niezależną wytwórnię, Mass Appeal, gdzie dotychczas ukazało się osiem płyt. Już w przyszłym miesiącu dołączy do nich kolejna – kolejny pośmiertny album zmarłego przed dziesięcioma laty J Dilli. „The Diary” miało się pojawić pierwotnie w 2002 roku i opisywane jest przez członków rodziny Jaya Dee jako „ostatnia płyta, którą [Dilla] chciał wydać za swojego życia”.

Wróćmy jednak do Mass Appeal. Choć do labelu należy wielu szanowanych wykonawców – by wymienić tylko duety Run the Jewels i Gangrene – trzeba przyznać, że Nasowi nie udało się dotychczas zrealizować swojego podstawowego celu, tzn. opublikować „The Lost Tapes 2”. Pierwsza część tego albumu trafiła na rynek czternaście lat temu i składała się z niepublikowanych nagrań z lat 1999 – 2001. Druga miała być podobną kompilacją. Nas mówił o jej wydaniu już w 2014 roku, ale jak wynika z ostatnich doniesień, materiał trafi na rynek dopiero w najbliższych miesiącach.

Coś więc zaczyna się dziać w obrębie dyskografii Jonesa. Czy powtórzy się sytuacja z 2002 roku, gdy na przestrzeni dwunastu miesięcy nowojorczyk wydał dwie płyty, jedną z archiwalnym, drugą z oryginalnym materiałem („God’s Son” i wspomniane „The Lost Tapes”)? Bardzo możliwe. Co prawda o następcy „Life is Good” nie wiemy za wiele, ostatnie półtora roku przyniosło szereg doniesień, które składają się na pewien obraz.

Jednym z pierwszych producentów, którzy ujawnili, że szykują coś na płytę Nasa, był Timbaland. Popularny Timbo w styczniu 2015 roku wrzucił na swojego Facebooka fragment piosenki, którą przygotował dla Jonesa. Jeszcze wcześniej, bo w październiku 2014 roku na imprezie promującej drugi album Run The Jewels sam Nas przedstawił nowy utwór, „The Season”, na bicie zmarłego J Dilli:

Trzecim producentem, którego muzykę usłyszymy być może na nowym albumie Jonesa, jest Kanye West. W jednym ze swoich ostatnich tweetów ‘Ye zdradził, że obiecał prezydentowi Barackowi Obamie, iż wyprodukuje coś na płytę Nasa. Czy dotrzyma słowa? Miejmy nadzieję. Tak, miejmy ją, mimo że przecież sam West produkuje ostatnio w kratkę (czego najlepszym przykładem jest nierówne, niedopracowane „The Life of Pablo”). Gdy jednak ma się w pamięci dotychczasową współpracę na linii Kanye – Nas („We Major”, „Still Dreaming”, „Let There Be Light”), trudno nie myśleć z nadzieją o kolejnej kooperacji tego duetu. Oby doszło do niej w tym roku.

Swoją drogą, to znamienne, że podczas ostatniego wywiadu u DJ Khaleda właściwie nie było mowy o nowym albumie. Tak jakby ta cisza zwiastowała jakąś burzę. Zamiast tego Nas powiedział coś innego wartego zacytowania – wybrał swoje ulubione rapowe albumy wszech czasów. Wśród nich są wyłącznie płyty wydane na przełomie lat 80. i 90.: Public Enemy, „It Takes a Nation of Millions to Hold Us Back”; Erik B & Rakim, „Paid in Full”; KRS-One, „Criminal Minded”; LL Cool J, „Bad”; Kool G Rap, „Wanted: Dead or Alive”; Big Daddy Kane, „Long Live the Kane”; Ice Cube, „Death Certificate”; Slick Rick, „The Great Adventures of Slick Rick”; Scarface, „Mr. Scarface is Back”; A Tribe Called Quest, „People`s Instinctive Travels and the Path of Rhythm”. Najwyraźniej nostalgiczny klimat, obecny na „Life is Good”, nadal go nie opuścił.

Polecane