Michał Szczygieł debiutuje singlem „Nic tu po mnie”

Finalista "The Voice of Poland" opowiedział nam o tym, dlaczego czasem warto przegrać w programie.


2018.03.07

opublikował:

Michał Szczygieł debiutuje singlem „Nic tu po mnie”

foto: mat. pras.

W sieci właśnie pojawił się debiutancki singiel Michała Szczygła „Nic tu po mnie”. Na kilkanaście godzin przed premierą finalista ósmej edycji „The Voice Of Poland” znalazł chwilę, by opowiedzieć nam o tej piosence i o utworach, nad którymi pracuje.

Pierwszy singiel to zawsze przeżycie dla artysty. Michał przyznał nam jednak, że nie czuje tremy związanej z jego premierą. – Nie stresuję się. Myślałem o tym od tak długiego czasu, że zdążyłem przywyknąć i się oswoić – deklaruje, dodając: – Na pewno pomaga fakt, że ludzie znają już tę piosenkę, choć w innej formie.

„Nic tu po mnie” na pewno należy rozpatrywać jako część większej całości, ale artysta deklaruje, że prace nad pełnowymiarowym debiutem fonograficznym nie są jeszcze zaawansowane. – To nie są jakieś duże kroki do epki czy pełnoprawnego albumu, ale nie mogę powiedzieć, że nic się nie dzieje. Jestem w tej chwili w klasie maturalnej i skupiam się przede wszystkim na zdaniu egzaminów. Jeśli chodzi o nowe piosenki, to na pewno nie jestem całkowicie bierny. Cały czas coś się dzieje, choć dopiero w wakacje prace ruszą pełną parą – wyjaśnia Michał.

Kiedy pytamy, czy w takiej sytuacji Michał nie wolał poczekać jeszcze kilku miesięcy, artysta odpowiada: – Nie, ponieważ uznaliśmy, że skoro piosenka jest gotowa, to nie ma sensu trzymać jej w szufladzie i lepiej opublikować ją jak najszybciej. Poza tym to na pewno też jakaś forma przypomnienia o sobie w okresie między emisją „Voice’a”, a końcem mojej nauki. Małe kroki są lepsze niż żadne.

Trenerem Michała w „The Voice of Poland” był Andrzej Piaseczny, który obiecał młodemu wokaliście, że pomoże mu także po zakończeniu programu. Andrzej dotrzymał słowa, dając Michałowi m.in. możliwość występu w warszawskiej hali Torwar. – To był dla mnie duży zaszczyt, ale niezbyt stresujący. Bardzo luźno podchodzę do takich rzeczy, potraktowałem to jako występ, zabawę. Jasne, skala tego obiektu zrobiła na mnie jakieś wrażenie, ale nie zwaliło mnie to z nóg – wspomina nasz rozmówca.

Michał doszedł do finału „Voice’a”, ale nie wygrał go. Laureatką ósmej edycji została Marta Gałuszewska. Czy wokalista żałuje? – Pewnie trochę tak, w końcu idę do programu z myślą, że miło byłoby go wygrać – śmieje się Michał. – Moim celem minimum było przejście do etapu bitew. Dotarłem aż do finału, więc osiągnąłem znacznie więcej niż się spodziewałem. Myślę, że fakt, iż nie jest się zwycięzcą takiego programu, może bardzo pomóc, bo zdejmuje z pleców sporo presji.

Polecane