fot. mat. pras.
W 2022 r. Margaret zdobyła się na szczere wyznanie dotyczące swojej przeszłości. – Zostałam zgwałcona. Jako dziesięcioletnia dziewczynka – wyznała Karolinie Sulej, autorce książki „Ciałaczki. Kobiety, które wcielają feminizm”. – Kiedy na rynku ukazywał się mój pierwszy singiel „Thank you very much”, byłam na lekach i miałam za sobą próbę samobójczą. A tu przychodzą panowie i mówią: zostaw to, robimy karierę. Jak mogłam odmówić? Wybrałam życie – mówiła, wspominając swoje początki w przemyśle muzycznym gwiazda.
Artystka wróciła do traumatycznych w rozmowie z Kubą Wojewódzkim i Piotrem Kędzierskim.
SPRAWDŹ TAKŻE: 23-letnia raperka i influencerka nie żyje
– Jak byłam dzieckiem, zostałam zgwałcona i to rzutuje na całą mnie, na moje życie, na to, kim jestem, jak się wychowałam, jak zostałam zlepiona, dlaczego chodzę z poczuciem winy przez całe życie. Jak ktoś mnie minie na ulicy, szturchnie, to ja go przepraszam. Ja to widzę, bo to analizuję. To jest w każdym moim ruchu, w każdej decyzji, jaką podejmowałam. Teraz jestem w momencie, w którym nie boję się o tym mówić, bo oddałam winę, która nie jest moja, ale moment dojrzewania, radzenie sobie z tym, co mnie spotkało, plus z karierą międzynarodową i udawanie w trakcie, że wszystko jest OK, to była jakaś bomba atomowa – powiedziała Margaret.
– Myślę, że to jest taki tatuaż, który ze mną już zostanie. Śpiewam w piosence „Tańcz głupia”, że „list w butelce nie dopłynął, dziś jest moją siłą” i faktycznie tak czuję. Nie romantyzując bólu i cierpienia, ale myślę, że te ciemne zakamarki, których ja dotknęłam w tak młodym wieku i byłam zmuszona do poradzenia sobie z nimi, sprawiły, że mało rzeczy jest na świecie, które mnie mocno przerażają aktualnie – dodała artystka.