fot. mat. pras.
Od dawna wiadomo, że Kanye jest jednym z najzagorzalszych zwolenników Donalda Trumpa na scenie muzycznej. Raper paraduje w ostatnich tygodniach w czapce z hasłem wyborczym Trumpa „Make America Great Again”, ponadto w uznaniu dla zasług obecnego prezydenta zdecydował się przesunąć swoją kandydaturę w wyborach prezydenckich z 2020 na 2024 rok.
Wczoraj West dopiął swego i spotkał się z Trumpem w Białym Domu. Spodziewaliśmy się, że będzie to niecodzienna wizyta, ale mimo wszystko jej przebieg nas zaskoczył. Prezydent nazwał rapera swoim przyjacielem, przyznał, że widzi w nim geniusza i podziękował za wsparcie z jego strony, dzięki któremu znacznie zyskał w słupkach popularności. West odwdzięczył się podziękowaniami za powstrzymanie konfliktu koreańskiego. Kanye mówił także m.in. o ekologicznych samolotach i zaprezentował prezydentowi wizualizację przedstawiającą… iPlane 1, czyli odpowiednik Air Force One, który zdaniem artysty z Chicago dla głowy państwa chętnie przygotuje Apple. Widzowie oglądający relację ze spotkania wytknęli Westowi, że… ujawnił hasło do swojego iPhone’a. Cóż… 000000 nie jest przesadnie skomplikowane.
Jak łatwo się domyślić, nie wszystkim przypadł do gustu przebieg spotkania. Axl Rose z Guns N’ Roses nazwał je „nonsensem, który nie rozwiążą ani problemów Chicago, ani niczyich”. Aktorka Chelsea Peretti (m.in. „Brooklyn 9-9”) określiła spotkanie mianem „piekła na Ziemi”. Podobnych głosów jest znacznie więcej.