Krążek, składa się z 9 kawałków i zawiera „ambitną, euforyczną
mieszankę”. Album nosił tytuł „Go”.
Jeśli chodzi o brzmienie to
ma być ono zupełnie inne do jakiego mogliśmy się przyzwyczaić za
pośrednictwem Sigur Rós. Większość piosenek została nagrana w języku
angielskim. Na płycie ma pojawić się kilku gości, m.in. Nico Muhly,
(pracował wcześniej z Bjork) a także wirtuoz perkusji, Samuli Kosminen.
„Zacząłem
tworzyć kameralny, akustyczny album, ale gdzieś po drodze muzyka po
prostu eksplodowała” mówi Jón Thor Birgisson, wyjaśniając zaskakujący
przełom w pracy nad solowym debiutem po ponad dekadzie liderowania
islandzkiej grupie Sigur Rós.
„Napisałem przez te lata mnóstwo
utworów, które nie pasowały do repertuaru zespołu, więc odłożyłem je do
różnych szufladek – elektroniczne, akustyczne, ambient, pop – by
wykorzystać je w przyszłości. Gdybym wiedział, że album przybierze taki
kształt, pewnie powyciągałbym kawałki z jeszcze kilku kategorii.” mówi
Jónsi.
Tak, „akustyczna” nie jest pierwszym określeniem, które
przychodzi na myśl podczas słuchania płyty ‘Go’. Raczej – radosna,
upajająca i odważna. Albo – ekstatyczna, dramatyczna i pełna życia. To
płyta pełna dzikiego rozmachu, a nie osobistych refleksji, choć w
pierwszej wersji opierała się na akustycznej gitarze, fortepianie i
fisharmonii. Swój ostateczny kształt zawdzięcza wybranym przez Jónsiego
nowatorskim współpracownikom. Aranżacje są dziełem Nico Muhly’ego,
protegowanego Philipa Glassa, znanego ze współpracy z takimi artystami
jak Bjork, Bonnie ‘Prince’ Billy, Antony & the Johnsons czy Grizzly
Bear.
„Spotkaliśmy się z Nico i już pierwszego wieczora
opracowaliśmy pięć różnych aranżacji. Rozmawiamy o piosence – „zbuduj
bajkowy ogród pełen ptaków i zwierząt” – Nico gra kilka akordów i zdarza
się coś niesamowitego. On jest wolny duchem, spontaniczny i nie boi się
sypać pomysłami, a to bardzo mi się podoba. Tak wiele dzieje się przez
przypadek.”
Faktycznie, Nico słychać w ‘Go’ doskonale: jego
euforyczne, czarujące aranżacje smyków i dętych stanowią oszałamiający
kontrapunkt dla szerokiej skali głosu Jónsiego. Jego partie fortepianu
są nieoczywiste i inteligentne. Słuchając ‘Go’ czujemy, że jest dziełem
stworzonym pewną ręką w pełnej wolności. To zadziwiające, że album
solowy artysty współodpowiedzialnego za szalenie charakterystyczną,
mroczną i introspektywną muzykę Sigur Rós charakteryzuje tak niezwykła
lekkość i radosny ton.
Kolejną dziką kartą w drużynie
odpowiedzialnej za ‘Go’ jest fiński perkusista Samuli Kosminen, niegdyś
członek Múm i właściciel walizki pełnej magicznych śmieci. „Samuli robi
coś z niczego. Przychodzi z torbą pełną rupieci i na nich gra. Na
walizce również,” opowiada Jónsi zafascynowany oryginalnym,
ekscentrycznym stylem gry perkusisty.
Jónsi z pomocą współautora
płyty ‘Riceboy Sleeps’ i zarazem swego partnera życiowego Aleka Somersa
zawęził materiał na ‘Go’ z 25 do 11 kluczowych piosenek. Następnie
wiosną 2009 roku udał się z Peterem Katisem do jego studia Tarquin w
Connecticut (producentami albumu są Jónsi, Peter i Alex). Tam Jónsi
postanowił pójść na całość i dać się ponieść, zamiast traktować materiał
oszczędnie. W ten sposób album stworzony jako minimalistyczny nabrał
rozmachu. Jednak droga ta nie była usłana różami.
„Nigdy
wcześniej nie przeżyłem tyle stresu, niepewności i niepokoju,” mówi
Jónsi. „W Sigur Rós jestem w czteroosobowym kokonie, w bezpiecznym
środowisku, w którym mogę poddawać pomysły konstruktywnej dyskusji. A
teraz musiałem sam z siebie wiedzieć, co jest najlepsze. To dla mnie
nowe, ale szalenie ciekawe doświadczenie. Strach jest wielką bestią.
Jest silny, ale trzeba go oswoić i przezwyciężyć.”
Jeśli na ‘Go’
szukać motywu przewodniego (teksty są w 3/4 po angielsku), to jest nim
pokonywanie strachu. „Można w życiu robić to, co się chce. Można spełnić
każde marzenie. Ale zwykle ludzie się boją. Czują w brzuchu lęk, który
nie pozwala im wielu rzeczy dokonać.”
Osobistym rozwiązaniem
Jónsiego jest odcięcie napływu informacji i wyciszenie szumu. „Pochodzę z
Islandii, tam mieszkam, nie słucham zbyt wiele muzyki, nie słucham
radia i nie oglądam telewizji. To daje poczucie ogromnej swobody, można
skupić się na sobie. W przypadku każdej twórczości – pisania poezji,
malowania obrazów – nie wiesz, że nosisz coś w środku, nie wiesz skąd to
się bierze, ale nagle wychodzi na powierzchnię, jest potężnym osobistym
dziełem, które może też znaleźć szeroki oddźwięk.”
‘Go’ stanowi
dopełnienie osobistej podróży Jónsiego w strony dalekie od pozbawionych
tekstów, niemal brutalnych dźwiękowych monolitów pozbawionego tytułu
albumu Sigur Rós ‘( )’. Jednocześnie zaś stanowi odważny krok poza
przebojowy pop piosenki ‘Hoppipolla’, czy nawet wybuchową perkusyjną
energię singla pochodzącego z ostatniego albumu grupy – ‘Gobbledigook’.
Głos artysty jeszcze nigdy nie brzmiał tak porywająco, nigdy przedtem
nie był tak olśniewająco zaaranżowany; to widmowy i zjawiskowy, to zaś
wylewny i cudownie ciepły, a czasem wspierany szybującymi chórkami w
euforycznych, pełnych inwencji eskapadach muzycznych.
Sama muzyka
też rzadko odpoczywa: melodyjny fortepian Nico i bojowa perkusja
Samuliego wplecione są w niezwykły, niezmiennie zmienny muzyczny
pejzaż. Trudno wyobrazić sobie płytę, na której działoby się jeszcze
więcej. Peter Katis opisuje dziesiątki ścieżek składających się na
utwory jako „obłędnie gęste.” Ten czasem oszałamiający gąszcz dźwięków
(w tym roje pszczół, stada ptaków i inne zwierzęta) został odcyfrowany i
poukładany w Metropolis Studios przez jednego z najbardziej kreatywnych
inżynierów dźwięku w Londynie – Toma Elmhirsta.
W efekcie
powstał album ‘Go’ – muzyka wolności stworzona przez artystę, który
działa samodzielnie i robi, co mu się żywnie podoba.
Płyta
wyprodukowana przez Jóna Thora Birgissona, Aleksa Somersa i Petera
Katisa w Tarquin Studios, Connecticut, USA oraz w domowych studiu w
islandzkim Reykjavíku.
Materiał zmiksował Tom Elmhirst w
Metropolis, Londyn, Wielka Brytania.
Tracklista:
1. Go Do
2.
Animal Arithmetic
3. Tornado
4. Boy Lilikoi
5. Sinking
Friendships
6. Kolnidur
7. Around Us
8. Grow Till Tall
9.
Hengilas