fot. mat. pras.
Od wybuchu afery wokół Diddy’ego minął już ponad rok. Proces rapera ma ruszyć w maju 2025 r., póki co na jaw wychodzą nowe informacje, w których przewijają się nazwiska show-biznesowej śmietanki. Od kilku tygodni mówi się o Jayu-Z, którego kobieta przedstawiająca się jako Jane Doe, oskarżyła o napaść seksualną, której miał dopuścić się wspólnie z Diddym w 2000 r. podczas after party po gali MTV VMA. Zeznania kobiety okazują się jednak niespójne, co zdaniem prawnika reprezentującego Jaya-Z jest równoznaczne z tym, że udział jego klienta w akcie przemocy jest ściemą. Warto dodać, że pozew wpłynął do sądu w październiku i wówczas nie było w nim mowy o Jayu-Z. Dopiero po kilku tygodniach kobieta zdecydowała się pozwać także jego.
SPRAWDŹ TAKŻE: Oto dziesięć najbardziej dochodowych tras koncertowych 2024 roku
Coraz więcej wskazuje na to, że Hov nie zostanie w tej sprawie oskarżony, niemniej samo pojawienie się jego ksywki w kontekście Diddy’ego jest PR-owym ciosem. Niewykluczone, że z podobnymi problemami zmierzy się wkrótce Jennifer Lopez. Wokalistka i aktorka spotykała się z Diddym na przełomie wieków i zdaniem niektórych „może mieć wiedzę” na temat jego nielegalnej działalności.
Derrick Lee Cardello-Smith, który oskarżył Diddy’ego o napaść seksualną, której raper miał się dopuścić w 1997 r., chce, by JLo zeznawała w jego sprawie przed sądem. W wywiadzie udzielonemu „Marce” mężczyzna przekonuje, że artystka będzie cennym świadkiem. – Wierzę, że ma istotną wiedzę na temat wydarzeń z tamtego okresu – komentuje.
Czy Lopez zostanie powołana na świadka i wezwana do sądu? Zobaczymy.