Hans: Wszyscy skapitulowali przy „To my Polacy”…

Tylko u nas: Hans o reedycji płyty "P-Ń VI" Pięć Dwa Dębiec.


2015.03.20

opublikował:

Hans: Wszyscy skapitulowali przy „To my Polacy”…

Zbliża się bardzo ciekawa reedycja płyty Pięć Dwa Dębiec „P-Ń VI”, a właściwie to solowego debiutu Hansa, więc zadzwoniłem do niego i zapytałem… po co mu taka podróż w czasie? Reedycja to był pomysł wytwórni, ja byłem przeciwny. Z drugiej strony ciągle czułem presję słuchaczy, którzy domagają się starych numerów na koncertach. Żaden set koncertowy nie może się obejść bez numerów z tamtego materiału… Zgodziłem się dopiero wtedy, gdy wpadłem na pomysł odświeżenia niektórych kawałków. Dziś się cieszę, bo powalony jestem tym, jak to wyszło.

Oryginalnemu materiałowi z 2003 roku towarzyszyć będzie w wydaniu kolekcjonerskim druga płyta z remastarami większości utworów. Numery z „P-Ń VI” wzięli na warsztat DJ 600V, Dark Beatz, Holosonix, wrocławski duet producencki White House czy… Piotr Banach (Hey, Indios Bravos). Gramofonami rządzić będą DJ Twister, DJ Feel-X oraz DJ WU.

Pytam Hansa, jak w tym towarzystwie znalazł się Banach? A skąd Banach? Raz, że Banach od razu znał utwór „Pies” i wiedział, że tam są słowa które świetnie przecinają się z jego kawałkiem z chyba 95 roku, a dwa, jesteśmy w tej samej wytwórni i świetnie się rozumiemy. On od razu powiedział, że chce ten numer. W ogóle zdumiało mnie to, że w tak wielkich odstępach czasu, w tak różnych utworach, poruszyliśmy ten sam temat. I dziś Piotrek wziął na warsztat mój numer, też już dziś nie najmłodszy. To jest siła muzyki!

Zwróciłem uwagę, że wiele podkładów sprzed 16 lat, mimo dawnych ograniczeń technicznych i sprzętowych, świetnie się w oryginale broni. Część z nich uznawana jest za „klasyki”. Czy nie było więc jakiś oporów ze strony gości zaproszonych do remiksowania? Hans ze śmiechem przyznał: Najwięcej kłopotów było z utworem „To my!”, znanego jako „To my Polacy”. Zaskoczyła mnie wizja Volta. Było kilka wersji, żadna moim zdaniem nie była lepsza od pierwotnej, nawet się z nią nie równała. To zaskakujące, bo to był chyba największy hit z tamtej płyty. Jednak to, co zaproponował Volt jest szalenie ciekawe. Warto się z tym zapoznać. W dniu premiery (24 marca – przyp. red.) cały materiał, też z wydania kolekcjonerskiego będzie dostępny na YT. Warto odsłuchać przed zainwestowaniem pieniędzy w ten album, żeby nie było kupowania w worku – wciąż śmiał się Hans. I dodał: Wszyscy skapitulowali przy „To my”, a z „Konfrontacjami” było lepiej, łatwiej. W ogóle mnie się dziś bardziej podoba nowy materiał, niż ten sprzed lat. „To my Polacy” był największym hitem i tu nie udało się poprawić, ale cała reszta jest niesamowita. Dopiero słuchając dzisiejszych, odświeżonych wersji uświadomiłem sobie, że teksty w znakomitej większości nie straciły na znaczeniu i wartości. Wciąż są aktualne.

Czy zatem dziś podpisałby się pod „Policyjne”? Hans twierdzi, że tak. Niedługo po premierze „P-Ń VI” zaprzyjaźniony dziennikarz z Poznania powiedział mi, że ten numer jest świetny, na miarę Kazika… ale po co ten refren? Moim zdaniem to był dobry numer, mocny, pokazywał jak policja traktowała małolatów. Dziś, jak ktoś już wygląda poważniej, jak ja (śmiech), to oni mają już inne podejście, ale wtedy… Była też taka sytuacja z rok czy dwa lata po ukazaniu się tej płyty, gdzie chłopak zginął podczas interwencji policji i tego dnia grałem koncert, plener, o dziwnej porze. Jakaś pewnie 16.00. I pomimo tego, że raczej nie grałem „Policyjne” na koncertach – albo w okrojonej wersji – to tamtego dnia zagrałem ten numer w całości, ze wszystkimi epitetami i po koncercie rodziny z dziećmi przychodziły do mnie i gratulowały odwagi. Mówili, że dobrze, że akurat tego dnia zagrałem właśnie to. Dziś nagrałbym same zwrotki, bez stadionowego refrenu. Uważam, że jest niepotrzebny i odwraca uwagę od sedna problemu.

Zapytałem więc Hansa, czy słyszał ostatnie doniesienia z Legionowa i Sosnowca. Tak, słyszałem – odparł Hans – miałem nawet w pierwszej chwili pomysł, by wrzucić z tej okazji kawałek „Policyjne” do sieci… ale szybko zrezygnowałem. W porę zorientowałem się, że byłoby to nie na miejscu. Nie wolno robić wokół siebie zamieszania wykorzystując czyjąś tragedię.

Zahaczyłem jeszcze o kawałek „Konfrontacje”. Mimo że numer powstał w 2003 roku, to słuchając go dziś można w nim dostrzec przepowiednię ery anonimowych hejterów… Nigdy o tym nie pomyślałem, ale faktycznie, można dziś tak interpretować ten tekst. Wówczas bardziej myślałem o sytuacji w naszym światku hip-hopowym. O bezcelowości i jałowości większości beefów i dissów…

Szesnaście lat temu nie doczekałeś się pozytywnej recenzji… jak będzie dziś? Jest w ogóle sens rozmawiania z krytykami czy dziennikarzami muzycznymi? – Wtedy netu nie było… Był „Ślizg” czy inne branżowe, hiphopowe czasopisma i tu pojawiały się jakieś recenzje. Opinie w prasie były dość miażdżące. Zrobiono ze mnie penera i wrzucono mnie w szufladkę kryminalnego rapu. Było mi bardzo przykro. Ale pogodziłem się z tym, bo jak ruszyliśmy w trasę, to odbiór słuchaczy był zupełnie inny. Płyta została przez nich bardzo dobrze przyjęta.

„PŃ IV” to jedna z ostatnich pozycji, która ukazała się na kasecie… Dziś jest sporo płyt, które w ogóle nie ukazują się na żadnym nośniku… Hans komentuje to tak: To jest taka podróż w czasie, tak jak utwór, który masz na czekanie (Hansowi wylosowała się Brygada Kryzys – przyp. red.). Mam tę kasetę magnetofonową, to jest niesamowita pamiątka. Jak byłem małolatem to miałem walkmana i słuchałem hip-hopu. To było urocze. Kto dziś sięgnie po reedycję? Nie wiem… Pewnie część osób z sentymentu. Ale my mamy też sporo zwariowanych i wiernych słuchaczy, którzy potrafią sporo przepłacać na Allegro za nasze stare albumy. No i przybyło też sporo nowych słuchaczy choćby poprzez moją działalność w Luxtorpedzie. Dla nich będzie to okazja zobaczyć mnie innego. Dla słuchaczy Luxów nie powinien to być jakiś większy szok. Jest YT i tam są wszystkie stare numery, były płyty solowe, które oni już znają.

Polecane