Gurrumul: „Jestem dzieckiem tęczy…”

Śpiewa w jednym z najstarszych języków świata, kochają go: Bjork, Elton John i Sting


2011.03.07

opublikował:

Gurrumul: „Jestem dzieckiem tęczy…”

Jeśli jest ktoś kto śpiewa w języku niezrozumiałym dla większości ludzi na całym świecie, mimo wszystko zasługuje na to, by zostać międzynarodową gwiazdą, to z całą pewnością jest to Gurrumul (Geoffrey Gurrumul Yunupingu). Choć śpiewa w dialekcie Yolngu aborygeńskiego plemienia Gumatj, jego pieśni nie wymagają tłumaczeń. Ich ładunek emocjonalny otwiera serca i umysły. Język, w którym wykonuje swoje utwory jest jednym z najstarszych zachowanych na całym świecie. A gdybyśmy chcieli do jego muzyki przyłożyć miarkę nowoczesnego świata, utknęła by ona gdzieś między takimi określeniami jak gospel, soul czy folk. Warto dodać, iż do grona wielkich fanów artysty zaliczają się między innymi Bjork, Elton John i Sting. Ten ostatni zaprosił go do wspólnego zaśpiewania na koncercie utworu „Every Breath You Take”.

Gurrumul urodził się w 1970 roku na wyspie Elcho u północnych wybrzeży Australii. Zaczął śpiewać w wieku 3 lat, pierwszą gitarę kupił mu ojciec, kiedy Gurrumul miał siedem lub osiem lat, dziś dokładnie już tego nie pamięta. Artysta jest leworęczny, więc należało w gitarze poprzekładać struny. Kiedy tworzy nie zapisuje swoich słów i nut na papierze. Wszystko ma w swoim sercu, bo prosto z serca pochodzą jego opowieści. Gurrumul urodził się niewidomy, nie mówi o sobie, wyraża się wyłącznie przez muzykę. Do dziś samodzielnie nie udzielił żadnego wywiadu. Swoją historię opowiedział w jedynym z niewielu nagrań śpiewanym na płycie częściowo po angielsku „Gurrumul History (I was born Blind)”. Nigdy nie nauczył się alfabetu Braille’a, nie używa białej laski, nie towarzyszy mu tez pies przewodnik.

W swoim kraju artysta zdobył wiele nagród, w tym nagrody australijskiego przemysłu fonograficznego ARIA w kategoriach „Najlepszy album muzyki świata” i „Najlepsza płyta niezależna”. Jego przewodnikiem po świecie mediów jest przyjaciel i producent płyty Michael Hohnen, który pytany o czym są piosenki Gurrumula, odpowiada że jest w nich tyle emocji i obrazów, że czyni to je właściwie niemożliwymi do przetłumaczenia wprost. To właśnie Hohnen sprawił, że Gurrumul nie śpiewa utworów nawiązujących do reggae i ska, co robi większość starających się zdobyć popularność poza własnym środowiskiem Aborygenów, a skierował jego zainteresowania w stronę muzyki gospel i akustycznego folku. Wielu wykonawców aborygeńskich występuje w kolorowych strojach i maluje swoje twarze. Gurrumul pojawia się na scenie w czarnych jeansach i skórzanej marynarce.

Niezwykle ważne jest to, że popularność Gurrumula w rodzimej Australii uświadomiła wielu jej obywatelom sytuację rdzennych mieszkańców tamtych ziem, wpłynęła na wzrost świadomości Australijczyków. Wielu z nich nie wiedziało lub nie dopuszczało do siebie myśli, że prawa Aborygenów zostały zrównane z prawami ludności nazwijmy to „napływowej” dopiero w 1984 roku, kiedy to otrzymali oni pełnię praw wyborczych. Dopiero w lutym 2008 roku premier Australii wygłosił przemówienie, w którym przeprosił Aborygenów za prześladowania, dyskryminację i politykę przymusowej asymilacji.

Wydany w 2008 roku w Australii pierwszy solowy album artysty błyskawicznie zaczął docierać do najodleglejszych zakątków świata wszędzie spotykając się z gorącym przyjęciem i entuzjastycznymi recenzjami w najbardziej opiniotwórczych gazetach takich choćby jak „Harald Tribune” czy „Guardian”. W rodzimej Australii płyta osiągnęła status podwójnej platyny. Sam artysta nie jest jednak zainteresowany liczbami, nie interesują go nakłady płyt, ani kolejność na listach przebojów. Dla niego najważniejszy jest bezpośredni kontakt z publicznością przychodzącą na jego koncerty. Pytany co jest dla niego najważniejsze w życiu, odpowiada że muzyka. Jego piosenki opowiadają o ludziach z jego środowiska i ich kulturze. Tworzą swoisty most między środowiskiem Aborygenów, a resztą świata.

Gurrumul odwiedził wiele miejsc na świecie koncertując i promując swoją muzykę i kulturę swoich przodków. Śpiewa w jednej z piosenek, że był w Los Angeles, Nowym Jorku i Londynie. Zawsze jednak czuł się członkiem swojej społeczności i nawet będąc z dala od domu, utrzymywał stały kontakt telefoniczny z rodziną, a zarobionymi pieniędzmi dzielił się z najbliższymi. Ostatnio nękany nieuleczalną chorobą zaszył się w swojej rodzinnej wiosce odmawiając poddania się nowoczesnej terapii. Wierzy, że wracając do swojego naturalnego środowiska osiągnie z nim pełną harmonię i wróci do zdrowia. Kiedy jest się dzieckiem tęczy, nie można wątpić w naturę.

Polecane

Share This