fot. mat. pras.
Nie ma obecnie na scenie pop gwiazdy budzącej większe emocje niż Taylor Swift. Bilety na jej koncerty wyprzedają się błyskawicznie, stąd fani, którym udało się na nie załapać, mogą nazywać siebie szczęściarzami. Kiedy widzowie przychodzą już na koncert, emocje ich rozsadzają, co potwierdzają wydarzenia z Seattle. W trakcie występu Taylor na tamtejszym stadionie Lumen Field energetyczny taniec fanów wywołał małe trzęsienie ziemi. Dosłownie. Sejsmolożka Jackie Caplan-Aurbach przedstawiła dane, z których wynika, że Swifties wygenerował aktywność sejsmiczną, która odpowiadała trzęsieniu ziemi o magnitudzie ponad dwóch stopni.
Lokalny sejsmograf odnotował podobną aktywność w 2011. Wówczas miał miejsce mecz, który między Seatle Seahawks a New Orleans Saints. Wydarzenie przeszło do historii jako „Beast Quake”. Czy koncert Taylor także dorobi się własnej nazwy – zobaczymy.
Caplan-Aurbach skomentowała obie imprezy w wywiadzie dla CNN, mówiąc: – Pobrałam dane z obu koncertów i szybko zauważyłam, że mają one wyraźnie ten sam wzór sygnałów. Jeśli nałożę je na siebie, są prawie identyczne.
Przypominamy, że latem przyszłego roku widzimy się z Taylor Swift na PGE Narodowym aż trzykrotnie. Aż strach pomyśleć, jak to się skończy.
I guess I should show the data. Swifties > Seahawks fans.
(except data from the concert may not be caused by the fans–it may be the sound system, so not really a fair comparison). pic.twitter.com/szwowOYQFi
— Jackie Caplan-Auerbach 🇺🇦 🌻 (@geophysichick) July 27, 2023