fot. mat. pras.
Każda zmiana w sposobie dystrybuowania muzyki budzi sprzeciw części odbiorców. Kiedyś słuchaczom przeszkadzały wersje deluxe, które były droższe od podstawowych, ale zawierały bonusowe kawałki. Nie wszystkim podobał się także pomysł z dorzucaniem ekskluzywnych numerów dostępnych tylko na winylach, ponieważ ograniczało to dostęp do tych piosenek tym, którzy decydowali się na inne nośniki. Ostatnio obserwujemy kolejny problem – wersje fizyczne bywają znacznie uboższe od tych, które trafiają do serwisów streamingowych.
Kiedy Nicki Minaj wydawała „Pink Friday 2”, wielu kręciło nosem. Fani narzekali, że ci, którzy zdecydowali się na zakup wydawnictwa na CD bądź winylu, otrzymywali wybrakowany produkt, na którym nie było ponad połowy utworów. W przypadku nowego albumu Beyonce różnice nie są tak drastyczne, ale za to wrzawa nieporównywalnie większa. Tym razem na fizycznych nośnikach także brakuje części utworów, które są w digitalu. Co gorsza – nie ma tych, które są najwyżej oceniane. Nabywcy winyli czują się poszkodowani, ponieważ tracklistę okrojono o pięć kawałków – „Flamenco”, „Oh Louisiana”, „The Linda Martell Show”, „Spaghetti” i „Ya Ya”. Największy ból to brak tych dwóch ostatnich, które dla wielu odbiorców są najmocniejszymi punktami albumu. Na CD zabrakło piosenki „Flamenco”.
Nowa płyta Beyonce trwa 78 minut. O ile w przypadku streamingu i sprzedaży plików nie ma to znaczenia, o tyle fizyczne nośniki nie są z gumy i trzeba było pójść na kompromisy. Problem w tym, że słuchacz, który zapłacił za winyl 40 dolarów, dostał okrojoną wersję i czuje się oszukany. „To niedopuszczalne”, „Wstyd, wywalili najlepsze piosenki”, „Co się dzieje, dlaczego na moich winylach nie ma kilku piosenek” – to zaledwie kilka komentarzy.
Sprzedaż fizycznych nośników spada, a takie ruchy zdecydowanie jej nie poprawią. Wielu traktuje już winyle i płyty CD jako przedmioty kolekcjonerskie, których nie ma nawet na czym odtworzyć, niemniej wciąż mnóstwo słuchaczy korzysta z dobrodziejstw fizycznych nośników. Stosując podobne zabiegi, część branży zdecydowanie ich do tego zniechęca.