Decadent Fun Club zapowiadają płytę. W ich nowym klipie wystąpił Artur Rawicz

To właśnie na planie tego teledysku Artur stracił włosy, więc tym bardziej zachęcamy do obejrzenia.


2023.03.09

opublikował:

Decadent Fun Club zapowiadają płytę. W ich nowym klipie wystąpił Artur Rawicz

fot. Natasza Von Yullen / NOWHERE Productions

W sieci pojawiło się wideo do nowego singla Decadent Fun Club. „Tango” to pierwszy zwiastun długo oczekiwanego albumu grupy. Utwór otwiera serię singli, które będą wydawane regularnie co miesiąc aż do września, kiedy ukaże się cały album zatytułowany „OKO”.

„Tango” jest syntezą stylu Decadent Fun Club, który trafia zarówno do odbiorców szeroko pojętej alternatywy, jak i ambitnego popu. Utwór utrzymany w molowej tonacji przenosi słuchacza do tajemniczego świata marzeń i nostalgii. Na pytanie o warstwę muzyczną utworu wokalista zespołu, Paweł Ostrowski, odpowiada dość niejednoznacznie, ale obrazowo: – Dominuje tu kolor niebieski, który zalicza się do barw chłodnych, jednak w tym przypadku nie mrozi, tylko przyjemnie orzeźwia. Jest tu także całkiem sporo fioletowego szaleństwa. Zdaniem Pawła jest to doskonałe wprowadzenie do świata „OKO”, ale nie stanowi wyznacznika stylistycznego całego albumu, który ma być eklektyczny: – To będzie podróż – rollercoaster przez całe spektrum kolorów i stanów emocjonalnych: zimnych, ciepłych, euforycznych, spokojnych, przyziemnych i kosmicznych.

W warstwie lirycznej „Tango” to poetycka impresja zabarwiona dekadencją, oniryzmem i psychodelią. Paweł: – Wbrew pozorom tytuł nie ma związku z muzyką, tylko jest luźnym odniesieniem do książki „Tango” Sławomira Mrożka. Pojawia się tu także motyw wirującego derwisza, który w ekstatycznym tańcu szuka mistycznej jedni z absolutem. Po raz pierwszy poznałem to słowo gdy byłem dzieckiem i zasłuchiwałem się w kasecie zespołu Maanam – „Derwisz i Anioł”. Po wielu latach spotkałem prawdziwego derwisza, który stał się jedną z moich inspiracji. Dostałem od niego także suknię, którą widać na okładce singla.

Decadent Fun Club nie wyraża się wyłącznie poprzez dźwięki i słowa. Identyfikacja wizualna zespołu jest tak samo silna i wyrazista jak ich muzyka. Wcześniejsze teledyski Decadent Fun Club nie tylko zaintrygowały odbiorców, ale też zyskały uznanie na festiwalach Yach Film, Berlin Music Video Awards czy Cinemaforum. Także tym razem zespół przygotował coś specjalnego.

Teledysk „Tango” to efekt współpracy Decadent Fun Club z reżyserem Piotrem Smoleńskim. Paweł: – Piotr to profesjonalista, który ma wielką intuicję, wyobraźnię i genialne pomysły. Jednocześnie jest też bardzo otwarty, potrafi słuchać i wyczuwać, dzięki czemu praca z nim jest przyjemna i fascynująca. Warto wspomnieć, że “Tango” nie jest pierwszym owocem tego połączenia sił twórczych, gdyż Piotr Smoleński był także reżyserem teledysku “Serendipity”, którym Decadent Fun Club debiutował w 2017 roku. Paweł: – Zatoczyliśmy koło. W pewnym sensie czujemy się tak jakbyśmy drugi raz debiutowali. Utwór “Tango” rozpoczyna zupełnie nowy rozdział dla naszego zespołu. Dlatego też fakt, że ponownie otwieramy go razem z Piotrem ma dla nas bardzo piękny, symboliczny wymiar. Ta współpraca przyniosła nam wtedy szczęście i teraz także czujemy ten sam rodzaj ekscytacji.

Wizualnie teledysk jest kwintesencją dekadencji. Panuje w nim gęsta, oniryczna atmosfera zabarwiona psychodelią. Co ciekawe, początkowo koncepcja była zupełnie inna. Paweł: – Przez dłuższy czas miałem idee fixe, żeby cały teledysk oparty był na ujęciach wirującego derwisza. Niestety derwisz, który miał wystąpić, uległ kontuzji, w związku z czym użyczył mi tylko swojej sukni, którą można podziwiać na okładce singla. My zaś zaczęliśmy szukać nowego pomysłu na teledysk. Wtedy Natasza, która razem ze mną i z Sandrą tworzy trzon grupy NOWHERE Productions odpowiedzialnej za wizualną stronę Decadent Fun Club, zaproponowała, aby przenieść teledysk do przestrzeni, którą nazwała Kawiarnią na Końcu Świata. Wiedziałem od razu, że jest to strzał w dziesiątkę. Wspólnie rozwijaliśmy ten pomysł i szukaliśmy tropów, które zaprowadzą nas do tego miejsca. Jednym z takich tropów był klub jazzowy z powieści Wilk Stepowy, film Sanatorium Pod Klepsydrą, ale też genialny teledysk “No More I Love You’s” Annie Lennox, który zrobił na nas obojgu wielkie wrażenie gdy byliśmy dziećmi. Znaleźliśmy też idealne miejsce – w rolę Kawiarni na Końcu Świata wcielił się warszawski klub SPATiF.

Decadent Fun Club postanowił także zaprosić do Kawiarni na Końcu Świata grono znamienitych gości – swoistą “galerię osobliwości”, która tworzy wyjątkowy klimat teledysku. Duża część tego towarzystwa to członkowie grupy artystycznej Glitter Confusion. Paweł: – Przyjaźnimy się od dawna. Kilka lat temu graliśmy na ich pierwszej wystawie, potem nasze drogi przecinały się jeszcze wielokrotnie. W tym miejscu chciałbym podkreślić jak wielką rolę przy produkcji teledysku odegrał Krzysztof Sierpiński – matka i serce Glitter Confusion. Cudownie podchwycił i wzbogacił koncepcję Nataszy oraz pomógł nam wykreować większość postaci. Zresztą niektóre z nich zostały zaczerpnięte wprost z performance’ów Glitter Confusion. Przy okazji dodam też, że przy odrobinie szczęścia można te cudaczne dziwolągi spotkać nocną porą w warszawskich klubach, a zwłaszcza w Piekle nad Niebem, którego są stałymi rezydentami.

Wśród gości znajduje się też m.in. legendarny aktor Jerzy Nasierowski, który gra rolę cichego mistrza ceremonii oraz zaprzyjaźnieni muzycy – Ania i Amina z zespołu Cudowne Lata i Paweł Swiernalis, a także dziennikarz Artur Rawicz, który na potrzeby teledysku zdobył się na dość radykalny gest. Paweł: – Pomysł wyszedł od samego Artura. Kiedy go zapraszaliśmy, powiedział, że czuje potrzebę ścięcia włosów na zero i może mógłby zrobić to na planie naszego klipu. Przez przypadek sprawił, że cały teledysk stał się jeszcze bardziej wymowny. Symbolika ogolenia głowy cudownie równoważy intensywność tych wszystkich słów i obrazów, wyraża potrzebę odnowy, oczyszczenia, powrotu na start. Jest w tym także jakaś nadzieja i rodzaj deklaracji – decyzji o wzięciu życia w swoje ręce. Tak się składa, że cały album „OKO” przyniesie dużo refleksji tego rodzaju.

Polecane

Share This