fot. Malwina Sulima
„Co gryzie panią L.?” to tytuł najnowszego albumu Lanberry. Odpowiedzią na tak zadane pytanie mogą być: obojętne twarze, uśmiechy na rzepy, katalogi rad czy zamiatanie pod dywan… Na swojej trzeciej płycie wokalistka daje jasno do zrozumienia, że to, co sztuczne i toksyczne, zostawia za sobą. Czas na zupełnie nową odsłonę Lanberry. „Co gryzie panią L.?” jest już dostępne w sklepach i serwisach cyfrowych.
Bardzo często przy premierach płyt artyści podkreślają, że oto najbardziej osobiste i szczere dokonanie w ich dotychczasowej karierze. Słuchając „Co gryzie panią L.?” to się po prostu wie. Motywem spajającym wszystkie 11 utworów z krążka jest wdzięczność – niesłusznie pomijany nawyk przypominania sobie o tym, co w nas dobrego, jak również radości z dotychczasowych osiągnięć. Jak wyjaśnia sama artystka:
– Przez dwa lata od wydania mojej poprzedniej płyty „miXtura” zmieniło się tak dużo, jakby minęła co najmniej dekada. Dlaczego i jak do tego doszło? O tym właśnie opowiada moja trzecia płyta. To w sumie bardzo intymna podróż, bo chcę opowiedzieć coś o sobie. Chcę przekazać w dźwiękach, słowach i obrazach, kim jest pani L. Kim jest Lanberry. A że to muzyka jest nośnikiem tego, co noszę w sobie, to z tych piosenek wyłania się postać, którą można sobie samemu poskładać – komentuje Lanberry.
Po paśmie sukcesów w postaci tegorocznego triumfu na Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu, czołowych pozycjach najnowszych singli w zestawieniu Airplay charts czy wreszcie hitowych piosenek napisanych dla innych artystów, Lanberry na swoim najnowszym albumie jeszcze odważniej niż wcześniej łamie schematy, gatunkowe konwencje oraz oczekiwania, które stawia się przed nią nie tylko jako artystką, ale też jako kobietą.
Z „Co gryzie panią L.?” płynie obraz Lanberry spokojniejszej, o wiele bardziej zmysłowej, uwolnionej. Artystka jak zawsze chętnie bawi się konwencjami, puszczając oko do klimatów lat 80. i 90. Na jej najnowszym albumie nie zabrakło zarówno hitów rozgrzewających parkiet, jak i melancholijnych ballad. Spodziewajcie się pełnej palety emocji i zmysłów oraz niesamowicie celnych obserwacji. Osobistego wymiaru płyty doświadczymy nie tylko w melodiach i tekstach, ale też we współtworzonych przez artystkę kolażach w książeczce dołączonej do wydawnictwa.
Do udziału w projekcie Lanberry zaprosiła uznanych artystów i producentów, w tym m.in. Bartosza Dziedzica („Mirabelki”, „Kamikadze”; znanego ze współpracy m.in. z Arturem Rojkiem, Moniką Brodką i Dawidem Podsiadło), Dry Skull, Mikołaja Trybulca i Mimi Wydrzyńską z Linii Nocnej („Pustosłów”), Macieja Wasio, Pawła Krawczyka, Olafa Deriglasoffa oraz duet Kumór i Buczkowski („Tracę”). Płytę zapowiadają trzy single – „Zew”, „Tracę” i „Plan awaryjny”. Ten ostatni w koncercie premier w Opolu okazał się być najlepszym planem i otrzymał główną nagrodę.
„Powiedz, kim jest pani L.? Czy zostało coś z niej?” – tak, to wciąż ta sama Lanberry. A jednocześnie tak odmieniona, jakbyśmy spotykali się z nią po raz pierwszy. O tym, że jedno drugiego nie wyklucza, najlepiej przekonać się, włączając album.