fot. kadr z wideo
Wczoraj popołudniu w sieci pojawił się film Tomasza Sekielskiego „Tylko nie mów nikomu”. Twórca opisuje w nim problem pedofilii wśród księży i to, jak zwierzchnictwo Kościoła katolickiego w Polsce nie potrafi sobie z tym poradzić. Wśród artystów, którzy zachęcają do zapoznania się z filmem, znaleźli się m.in. Vienio i Nergal.
Efektem premiery produkcji jest także wstrząsające wyznanie Adama Struga, cenionego muzyka, mającego na koncie nominację do Fryderyka („Mysz” miała szansę na statuetkę w kategorii Album roku muzyka korzeni w 2016 roku).
Artysta już wczoraj opublikował na swoim fanpage’u post, w którym umieścił link do „Tylko nie mów nikomu”. Jedna z jego słuchaczek stwierdziła w komentarzu, że problem pedofilii nie dotyczy jedynie kleru i że należałoby zrealizować podobne produkcje o każdej grupie społecznej.
– Różnica polega na tym, że inne grupy społeczne nie wypracowały instytucjonalnego mechanizmu tuszowania spraw – zauważył w odpowiedzi Adam Strug.
Muzyk obiecał swoim fanom, że wróci do tematu w późniejszym terminie. Zrobił to dziś, publikując na profilu post, w którym przyznaje, że był molestowany przez duchownego.
– Padłem ofiarą księdza pedofila, gdy miałem 8 lat. Małe miasto, pobożna ciemnota, plebania, a w niej proboszcz i kilku wikariuszy. Nikt nie słyszał dwóch prób gwałtu, mimo że się broniłem i było głośno. Moja historia pokrywa się jeden do jednego z opisanymi w filmie Sekielskich. Kluczowa w tej produkcji jest wg. mnie teza, że w kościelnej wierchuszce każdy ma coś na każdego – mechanizm znany z organizacji przestępczych. Trafiony zatopiony. Sumując: uważam, że jest to film potrzebny. Ale z zastrzeżeniem: autorzy przemilczają agenturalny parametr bezkarności sprawców. I ich patronów w episkopacie. Wszyscy – jeden do jednego – byli szantażowanymi za obyczajówkę współpracownikami peerelowskich służb specjalnych – napisał Adam Strug.