Była partnerka Diddy’ego zeznająca pod pseudonimem „Jane” twierdzi, że zażywała narkotyki, by móc przetrwać tzw. „freak-offs”, w których brała udział. Sięgała zeznała przed sądem, że sięgała po ecstasy, by „dodać sobie energii” i „stracić świadomość” na czas całego doświadczenia.
„Jane” opisała rolę, jaką narkotyki odgrywały w jej kontaktach seksualnych z artystami w ramach spotkań organizowanych przez Diddy’ego. Przyznała, że na takich imprezach było wiele różnych narkotyków, ale ona sama zazwyczaj ograniczała się do ecstasy.
Zapytana, jak działało na nią ecstasy, odpowiedziała, że „dodawało jej energii seksualnej”, co było jej bardzo potrzebne, bo – jak już wcześniej zeznała – „czasem uprawiała seks przez wiele godzin i w kilku podejściach”.
Wstrząsające zeznania
Dodała też, że sięgała po narkotyki, ponieważ bez nich sytuacja stawałaby się dla niej zbyt realna. Substancje sprawiały, że wszystko było łatwiejsze do zniesienia.
„Jane” zeznała, że dwa razy zrezygnowała z narkotyków przed takimi wydarzeniami – raz podczas dużej imprezy, po której Diddy rzekomo planował zacząć się leczyć z uzależnień, więc i ona postanowiła zostać trzeźwa. Po stosunku z dwoma artystami poczuła się jednak tak źle, że pobiegła do łazienki wymiotować.
Według jej relacji Diddy wszedł wtedy do łazienki i powiedział, że dobrze, że zwymiotowała i już się lepiej czuje – bo czeka na nią trzeci artysta.
Jak już wcześniej wiadomo, „Jane” stwierdziła, że czuła się zobowiązana do udziału w „freak-offs”, żeby zadowolić Diddy’ego, który opłacał jej czynsz – mimo że mówiła i pisała mu, że te grupowe doświadczenia seksualne to spełnianie jego fantazji, a nie jej własnych.