Foto: Przemek Dzienis
Na początku marca w sieci pojawił się klip do premierowego singla Brodki „Game Change”. Artystka teasowała go zdjęciem z Quebonafide, powodując tym samym lawinę domysłów o współpracy muzycznej dwójki artystów. W rozmowie z Odetą Moro w programie Onet Rano wokalista wyjaśnia, że póki co współpraca ogranicza się jedynie do wizualnego spotkania.
– Zaprosiłam go jako gościa do klipu, ponieważ szukałam kandydata na mojego męża, który w tej historii pojawia się jedynie na zdjęciu i bohaterka przejmuje trochę jego image i osobowość. Była to niestandardowa propozycja. Właściwie zadzwoniłam trochę z propozycją matrymonialną i zgłosiłam się właśnie do Kuby, ponieważ wiem, że jest artystą, który ma dystans do siebie i myśli o swoim wizerunku w nietypowy, nieszablonowy sposób. Mało jest takich postaci. Przedstawiając mu sytuację, powiedziałam, że w teledysku będzie moim mężem, który w pewnym momencie został uśmiercony w pewnym momencie i przejmuje mój wizerunek, więc występuje w mojej fryzurze i moim outficie. Kuba powiedział na to: „bomba, pomysł jest super i bardzo mi się podoba, chętnie w to wejdę” – wspomina Brodka.
Sprawdź także: Brodka częścią londyńskiego projektu Speedy Wunderground
Póki co mieliśmy Kubę w klipie, ale Monika zaznacza, że to wcale nie musi oznaczać, że nie usłyszymy go na jej nowej płycie bądź przy innej okazji.
– Jestem mu za to wdzięczna. Wiem, że cała ta sytuacja wywołała sporo szumu, być może też jakiegoś niezadowolenia ze strony fanów Kuby i moich. Nikt nie powiedział, że to nasze ostateczne słowo w tym temacie – mówi tajemniczo Brodka.